30 marca 2013

Pogodne to one raczej już nie będą, ale...




Moi kochani stali czytelnicy i Ci, którzy zajrzeli tutaj przypadkiem - życzę wam wszystkim zdrowych, wesołych świąt, pełnych ciepłej, rodzinnej atmosfery i wspaniałych niespodzianek. Mam nadzieję, że wszystkie przygotowania do świąt już zakończyliście, a jeśli nie, to oby udało wam się to jak najszybciej. 

Po całym moim domu od rana roznoszą się cudowne zapachy i tylko to pozwala mi uwierzyć w to, że to naprawdę święta. Paskudna pogoda za oknem to chyba właśnie najważniejszy powód tego, że w tym roku jakoś wyjątkowo nie czuję tej całej świątecznej atmosfery :( Zawsze cieszyłam się bardzo na malowanie jajek, przyrządzanie pyszności i spacer z koszyczkiem, a zleciało mi to jakoś nadzwyczajnie szybko. Tak pewnie będzie też z kolejnymi dniami świąt niestety. 




Całe szczęście jednak, że czas ten mogę spędzić z rodziną i przyjaciółmi. To oni sprawiają, że choćby na dworze było mroźno, szaro i smutno, wśród nich zawsze będzie co najmniej o te kilkanaście stopni cieplej ;)


Nie tylko mnie tak bardzo demotywuje ta szara pogoda za oknem. Poznajcie mojego kochanego Maksa, który chociaż bardzo się starał, to w naszym domku przygotowaniami świątecznymi zmęczył się najbardziej.





A tak odchodząc od tematu Świąt - cieszę się niezmiernie, że tak bardzo spodobał wam się mój ostatni post. Powiedzcie mi proszę - czy jest jeszcze jakaś rzecz na waszej liście 'must-have', w której zakupie takie zestawienie przygotowane przeze mnie mogłoby pomóc? Chętnie przygotuję kolejny przegląd najciekawszych modeli dostępnych w naszych sklepach :)

W trakcie wiosennych porządków na swoich półkach znalazłam kilka kosmetyków, których nie używam, dlatego że np. nie przypadły mi do gustu bądź nie nadają się do mojej cery i aby się nie marnowały, chętnie bym je wymieniła na coś innego. Czy byłaby któraś z was zainteresowana taką kosmetykową wymianą? Być może przygotowałabym wtedy post specjalnie do tego przeznaczony.

28 marca 2013

Ulubiona kurtka - ramoneski w sklepach wiosna 2013

Ramoneski nosimy co roku od wielu lat i nasz zachwyt nimi wydaje się nie przemijać, dlatego stale umieszczamy je na swojej liście 'must have'. Nic dziwnego - można je założyć niemal do wszystkiego i uzyskać zupełnie inny look. Pasują do swetra, do t-shirta, a nawet przekornie do zwiewnej sukienki. Z mody nie wyjdą już chyba nigdy. A nawet jeśli - prawdopodobnie nadal będziemy je nosić dzięki ich uniwersalności. Niemalże wszystkie sklepy wychodzą nam na przód i na jaką stronę byśmy nie zajrzały - możemy być pewne, że chociaż jeden model poszukiwanej przez nas kurtki będzie na niej dostępny. Tej wiosny oglądamy nie tylko klasyczne, skórzane ramoneski, ale także jej bardzo oryginalne wariacje - z jeansem, zamszem a nawet... koronką! W różnych kolorach, w przeróżne printy, w różne wzory. Do wyboru do koloru! Jeśli i ty poszukujesz swojej wymarzonej ramoneski, a ogromny wybór przyprawia cię o zawroty głowy, być może mój przegląd pomoże ci znaleźć tą idealną.









26 marca 2013

Cudownie waniliowy scrub do ciała - Avon Naturals

Jakiś czas temu, przechodząc obok punktu Avon (tam, gdzie można zapisać się jako konsultantka bądź odebrać swoje zamówienia) w moim mieście, zauważyłam plakat zapowiadający zniżkę -70% na większość kosmetyków dostępnych w tym miejscu. Sama raczej nie zamawiam kosmetyków z katalogu, prędzej moja mama coś tam zawsze do domu przyniesie :) Jednakże ciekawość mnie przezwyciężyła i postanowiłam zerknąć, co mogłabym przygarnąć do swojej kosmetyczki. Wybór padł na scrub do ciała z serii Avon Naturals o jednym z moich ulubionych zapachów - wanilii. W ramach promocji zdobyłam go za jedyne 8 zł.


 

Pierwsze, co oczywiście zadecydowało w moim przypadku o kupnie tego kosmetyku to zapach - cudowny, uwodzicielski, intensywny, ale nie męczący. Kojarzy mi się z puddingiem waniliowym i dlatego nie bez powodu na opakowaniu widnieje napis 'uwaga! nie jest to produkt spożywczy' ;) Pieści nasze zmysły zarówno w czasie kąpieli jak i po niej, gdyż na skórze utrzymuje się naprawdę długo. Dla tych którzy od peelingu czy scrubu wymagają zdzierania naskórka - nie będziecie moi drodzy tym produktem zachwyceni. Drobinki bowiem są drobne, delikatne i jedynie masują naszą skórę. Ja jednak z takiego działania jestem zadowolona - moja skóra jest po nim gładsza, miękka w dotyku i - czego się nie spodziewałam - naprawdę nawilżona! Opakowanie jak dla mnie jest bardzo poręczne - wreszcie mam coś, co mogę spokojnie wziąć na siłownię i wiem, że nie rozleje mi się w torbie. Z drugiej jednak strony, po zużyciu dużej ilości produktu konieczne będzie rozcięcie opakowania w celu wydobycia resztek scrubu. Do konsystencji nie mam zarzutów - łatwy i przyjemny w użyciu, dobrze się zmywa i nie oblepia wszystkiego dookoła.


+ cudowny zapach
+ poręczne, bardzo ładne opakowanie
+ nawilżanie i wygładzanie
 + delikatne ścieranie
+ nie podrażnia
+ cena, ale ta promocyjna  (w moim przypadku 8 zł, w aktualnym katalogu 12 zł, regularna 17 zł)

 - Dla tych którzy wymagają grubych ziarenek i porządnego ścierania nie polecam, 
chyba że do dłoni czy delikatnych części ciała.

Gdyby ktoś zainteresowany był składem, proszę bardzo:






24 marca 2013

Pękający manicure z białym Inglot Crazy Nails 216

Wielkie bum na pękające lakiery minął już dawno temu. Ja takiego nigdy wcześniej nie miałam - nigdy jakoś szczególnie mi się nie podobały i moda ta mnie po prostu ominęła. Moja mama jednak ostatnio postanowiła zakupić sobie taki lakier i tym oto sposobem znalazł się on również na moich paznokciach.


Do wykonania tego manicure użyłam:


  • jako bazę lakier Coral Prosilk w kolorze numer 183 - zdobyłam go w Super-Pharmie dzięki punktom stałego klienta - 59 pkt
  • lakieru pękającego Inglot Crazy Nails - z salonu Inglot, w promocji 12 zł
  • utwardzacza Lovely - Rossmann ok. 7 zł

 Co do sprawcy całego zamieszania, lakieru Inglot Crazy Nails 216:

W buteleczce o pojemności 15 ml otrzymujemy lakier, który pozwala nam na uzyskanie bardzo ciekawego efektu na paznokciach i w zależności od tego, jaki lakier położymy na paznokcie jako bazę - nasz manicure będzie wyglądał totalnie inaczej, dlatego lakier ten prędko nam się nie znudzi. Sam pędzelek jest bardzo wygodny, natomiast lakier nie należy do łatwych w użyciu. Nie jest to jednak wielkim minusem gdyż po spękaniu, na paznokciach nie widać żadnych niedociągnięć - wszystko ładnie się wyrównuje. Minusem jak dla mnie jest jego trwałość - bez top coatu nie daje rady, szybko odpryskuje.

Sama pewnie bym go nie kupiła, ale skoro już znalazł się u mnie w domu, to pewnie kilka razy zagości na moich paznokciach, spróbuję go jeszcze w innych wersjach kolorystycznych. Lubicie takie lakiery? Może pokazywałyście na swoich blogach jakieś fajne połączenia? Chętnie zerknę :)

23 marca 2013

Zjedzmy coś zdrowego i lekkiego czyli... przepyszna sałatka w 10 minut!

Kiedy wracam z Zumby, zwykle jestem okropnie głodna i czymś te spalone kalorie trzeba uzupełnić. Zawsze wtedy dbam o to, by zjeść coś pożywnego, ale zdrowego i w miarę dietetycznego - nie chcę aby trening poszedł na marne. Idealnym rozwiązaniem jest prosta, szybka i pyszna sałatka, którą każda z was może przygotować w 10 minut i w zależności od upodobań - dodać do niej coś, co lubicie najbardziej bądź wymienić składniki na inne.


Podstawowe:
  • miks sałat - znajdziecie takie zarówno w osiedlowych sklepikach jak i supermarketach, są sprzedawane w foliowych przezroczystych torbach, umyte, pokrojone, gotowe do spożycia, ja swoje kupuję zwykle w Lidlu - są różne rodzaje - co kto lubi ;)
  • sos do sałatek - również dużo smaków do wyboru, sprzedawane w maleńkich papierowych saszetkach, dodaje się do nich zwykle wodę i olej (ja wybieram oliwę z oliwek) 
Do wyboru, do koloru: 
  • dla tych co lubią mięso: szynka pokrojona w drobne paseczki/pierś z kurczaka/łosoś norweski sałatkowy lub tak naprawdę cokolwiek znajdziecie w lodówce - mogą to być nawet pokrojone na małe paseczki kotlety, które zostały wam z obiadu
  • można dodać do niej również ser - żółty, fetę, mozzarellę
  • zielony świeży ogórek pokrojony w kosteczkę
  • grzanki - zrobione samemu z dowolnego pieczywa lub gotowe ze sklepu - mogą się tu sprawdzić nawet sucharki
  • pomidor - ja nie znoszę pomidora, ale z kolei mój chłopak się nim zajada :)
 na zdjęciu: Oliwa z oliwek kupiona w Lidlu (ok. 12 zł), miks sałat Italiana z Lidla (niestety nie mam opakowania, 4,99), Łosoś norweski z Tesco (4 zł), grzanki z ziołami Tesco (ok. 3 zł), sos sałatkowy - tu akurat francuski z Lidla (ok. 50 gr)


Na pierwszym zdjęciu (na górze) sałatka składająca się z sałaty, ogórka zielonego, szynki i grzanek zrobionych przeze mnie z chleba tostowego, na ostatnim z gotowymi grzankami z Tesco - moja bez pomidorka, mojego chłopaka ta po prawej ;)

Jeśli chodzi o jedzonko do szkoły czy pracy- za chlebem nie przepadam, kanapki średnio mi smakują (no chyba że z chlebka pieczonego w domu lub takiego bardzo świeżego prosto z piekarni). Na dodatek, jak wiemy białe pieczywo do dietetycznych nie należy, a jedną kanapką w ciągu długiego pobytu w szkole czy pracy trudno jest się najeść. Dlatego idealnym rozwiązaniem są właśnie takie sałatki - bardzo proste i szybkie w przygotowaniu, zdrowsze od kanapek i jak dla mnie o wiele bardziej sycące. Wystarczy wstać te 10 minut wcześniej, całość zamknąć w szczelnym opakowaniu i już mamy pyszne drugie śniadanko :)

21 marca 2013

Golden Rose Jolly Jewels 108 czyli jak z paznokci zrobić.. biżuterię!

Ulubieniec wielu blogerek pojawiał się w postach od dobrych kilku miesięcy, ale ja jak zwykle albo o tym zapominałam, albo nie było mi po drodze do drogerii. Ostatecznie jednak stwierdziłam, że muszę go mieć, choćby po to, aby sprawdzić, o co tyle szumu. Teraz rozumiem - na paznokciach prezentuje się po prostu przepięknie. A Golden Rose nie wyidealizowało go mówiąc, że daje cudowny, biżuteryjny efekt. Zresztą, oceńcie same...


Jest niezwykle oryginalny, przyciąga spojrzenia i zachwyca blaskiem, kolorem i elegancją. Rozprowadza się na paznokciu niezwykle łatwo, pędzelek ma bardzo wygodny, a jego konsystencja pozwala nam na dokładne pokrycie pazurków. Ja wybrałam numerek 108, który (nie jedyny z serii zapewne) pięknie się mieni kolorami czerwieni/srebra/różu. Lakier, w którym zatopione są drobinki nie jest bezbarwny - jest to delikatny, transparentny róż, dlatego w zależności od tego, na jaki lakier bazowy go nałożymy, da nam inny efekt. Jest bardzo trwały, zapobiega odpryskiwaniu lakieru bazowego, drobinki nawet bez dodatkowego top coatu bardzo dobrze się trzymają, nie odklejają się ich krawędzie. Jak dla mnie ideał i już planuję zakup kolejnych z tej serii.





+ idealny pędzelek - nie za gruby, nie za cienki
+ świetna konsystencja - bardzo łatwy w użytkowaniu
+ piękny efekt
+ trwały
+ duży wybór lakierów w serii
+ niezła cena - ja zapłaciłam 10,50

Minusów nie zauważyłam.

Macie jakieś inne kolory z tej serii w swoich zbiorach? Podeślijcie linki do zdjęć, właśnie się zastanawiam nad zakupem kolejnego i jeszcze nie wybrałam, który z nich to będzie :)

19 marca 2013

Neonowy róż na ustach czyli... Eliksir 07 od Wibo

Widziałam je na wielu blogach - piękne kolory, a do tego same pozytywne opinie. Nie mogłam nie przetestować tej pomadki, skoro zapowiadała się tak świetnie. Pobiegłam do Rossmanna, a tam promocja - wszystkie Eliksiry w cenie ok. 6 zł. Wszystko ładnie pięknie, ale znalezienie odpowiedniego dla siebie odcienia na półeczce graniczyło z cudem - wszystkie pomadki były już albo wypróbowane, albo wymazane do połowy, albo napisy z opakowania tak zdarte, że nie dało się nawet sprawdzić jaki to numer. No właśnie... kto to wymyślił, żeby numer koloru napisać na zamknięciu pomadki?! Przez to wszystkie były totalnie wymieszane i nie wiem też sama, czy pomadka którą wam prezentuję to naprawdę numer 7, czy tylko taką ma zakrętkę. Kosmetyk jest jednak zdecydowanie warty opisania i z czystym sumieniem mogę go polecić - już teraz należy do moich ulubieńców!


Kolor wybrałam nie do końca taki, jaki zamierzałam, a przynajmniej nie wygląda on tak, jak widziałam na jednym z blogów, które przeglądałam w poszukiwaniu opinii o tej pomadce. Tam wydawał się znacznie bardziej stonowany, delikatniejszy, mniej neonowy. Ale pomimo tego, że nie jest on taki, jak się spodziewałam - bardzo się z tego cieszę, bo świadomie raczej nie kupiłabym tak neonowej pomadki, a w ten sposób przekonałam się do tego koloru i zakochałam! Pomadka sama w sobie jest naprawdę świetna - za tak niską cenę (ok. 9 zł - cena regularna) dostajemy kosmetyk nie wysuszający ust, nie podkreślający skórek, nie rozmazujący się i pięknie kryjący usta. Pomadka nałożona na wargi nie lepi się, nie zbiera w kącikach, nie wysusza ich. Utrzymuje się jak dla mnie niezwykle długo, nawet jeśli w tym czasie pijemy czy jemy, a kiedy zaczyna się ścierać - schodzi równomiernie. Usta stają się niezwykle miękkie i aksamitne. To pierwsza pomadka w mojej kolekcji którą bez wahania mogę nałożyć na usta nawet bez patrzenia się w lusterko - malowanie się nią jest niezwykle proste.






+ świetna konsystencja
+ niezwykle łatwa aplikacja
+ piękne, dobrze kryjące kolory
+ nie wysusza ust
+ schodzi równomiernie
+ nie podkreśla skórek
+ nawilża, wygładza usta
+ bardzo niska cena

- opakowanie - numer umieszczony jest na zamknięciu, 
przez co możemy się pomylić, mając więcej odcieni bądź w sklepie, 
gdzie zatyczki są pozamieniane 


Zdjęcia mogłyby być lepsze, ale staram się je robić zawsze w świetle dziennym by jak najrzetelniej pokazać kolor kosmetyków, a niestety aktualna pogoda temu nie sprzyja - wracam do domu często późno i światło jest już kiepskie. To samo jeśli chodzi o kondycję ust - niestety, ciągłe zmiany pogody nie sprzyjają im. Ale mam nadzieję, że efekt wam się podoba tak samo jak mi. Polecacie jeszcze jakiś inny kolor? Na pewno zamierzam kupić Eliksir w innym odcieniu, gdyż świetnie się spisuje. Promocja w Rossmannie już co prawda minęła, ale cena nadal jest bardzo atrakcyjna. 


16 marca 2013

New in - marcowe zakupy: ciuchy, kosmetyki i pyszności

Nareszcie znalazłam wolny dzień na zakupy, a co dodatkowo bardzo mnie cieszy - ten wolny dzień zbiegł się z dniem zniżek z JOYa, o których pisałam wam tutaj. Zwykle bieganie po sklepach w poszukiwaniu konkretnych rzeczy budzi we mnie raczej przerażenie i ogromne zmęczenie, niż radość czy jakąkolwiek przyjemność, dlatego potrzebna mi była dodatkowa motywacja. Miałam w planach zakup kilku must have, takich jak m. in: wiosenne buciki, jeansowa kurtka, legginsy (ale nie takie typowo bawełniane, tylko rajstopowe, grube, elastyczne), okulary przeciwsłoneczne, drobne kolczyki wkrętki w kolorze złotym i jakiś duży naszyjnik - na czym się skończyło, dowiecie się za chwilę :) Tym razem na szczęście czułam pewną motywację przed zakupami, którą nabyłam przygotowując dla was ostatni post z moimi wiosennymi propozycjami z sieciówek, który możecie zobaczyć klikając tutaj. Przejdźmy więc do zakupów, które udało mi się zrobić dzisiaj lub w ostatnim czasie.


Zniżki zniżkami, ale jak się okazało... żadnej z tych, które oferował nam JOY nie skorzystałam. Nie wiem, może to nie był mój idealny dzień na zakupy, a może po prostu rozsądek, przypominający mi o tym jak wiele rzeczy mam w swojej szafie, nie pozwolił mi na kupowaniu rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebuję, a jedynie mi się w jakimś stopniu podobało. Mój portfel i szafa odetchnęły więc z ulgą. A przyszły samochód, na który uzbieram może za kilka lat, już nie może się doczekać nowej właścicielki :D



Kurtka jeansowa H&M - 129,90 -25% = 97,42    i    Sweterek TAKKO 39,90

Po długich poszukiwaniach udało mi się kupić wymarzoną jeansową kurteczkę, którą zamierzam nosić do legginsów i zwiewnych tunik lub sukienek. Początkowo starałam się znaleźć taką w którymś ze sklepów, do którego miałam zniżki z JOYa, ale wszystkie były albo bardzo poprzecierane, albo z dziurami, albo dosyć drogie, nawet ze zniżką. Ostatecznie powchodziłam do kilku sklepów nie uczestniczących w promocji i znalazłam bardzo ładną w Stradivariusie (ale dość poprzecieraną) za 129,90 oraz w H&M, w tej samej cenie. Wybór padł na tą z H&Mu, którą możecie zobaczyć na zdjęciach. Dzięki zniżce -25% za zapisanie się do newslettera zapłaciłam za nią 97 zł i z tego zakupu jestem bardzo zadowolona. Kilka dni temu nabyłam również śliczny, pudrowo-różowy sweterek z TAKKO za 39,90, który będzie idealnie prezentował się w modnych tej wiosny, pastelowych stylizacjach.



Jakiś czas temu pisałam o moich ciucholandowych zdobyczach w poście "Polowanie na perełki". Dołączyły do nich niedawno dwie bluzeczki, które widzicie na zdjęciu - oversize'owa mgiełka w kolorowe motylki oraz pudrowa koszula z H&Mu, której najprawdopodobniej ozdobię jakoś fajnie kołnierzyk. Na zdjęciu koszula wygląda białą, w rzeczywistości jest raczej różowa. 




Potrzebowałam jakiś przejściowych bucików, które będą idealne na wiosnę - zarówno te chłodniejsze, jak i cieplejsze dni. Szukałam czegoś płaskiego, gdyż niedawno dołączyłam do grona kierowców i nie jeździłam jeszcze w butach na obcasie. Niestety, płaskich, ładnych i niedrogich przejściowych botek w sklepach nie ma - są już baleriny, pantofle i czółenka, a czegoś nadającego się na takie początki wiosny brak. Ostatecznie stwierdziłam, że całe życie ze względu na prowadzenie samochodu z obcasów rezygnować nie będę i że przecież jazda w wysokich butach jest możliwa, więc im szybciej spróbuję, tym lepiej dla mnie. Padło na koturny z Deichmanna, za które zapłaciłam jedynie 79 zł. Moim ogromnym problemem jest to, że właściwie od wielu lat nosiłam buty w rozmiarze 39, a od roku niestety niemalże wszystkie w tym rozmiarze są na mnie za duże. Nie wiem, jak to możliwe, że nagle stopa zmalała mi do rozmiaru 38, pozostanie to największą zagadką mojego życia chyba. Niestety, jak na złość w Deichmannie nie było mojego rozmiaru tych botek i pani powiedziała, że mało prawdopodobne, że jeszcze będą. Wpadłyśmy jednak genialny pomysł na dokupienie do nich skórzanych wkładek, które wyrównały tą różnicę i na szczęście buciki są na mnie dobre. Czy wygodne i czy to był dobry wybór dowiem się mam nadzieję, że już niedługo - wszystko zależy od pogody.


Kosmetyczne zakupy to przede wszystkim dwie farby, które przecenione były w Rossmannie - ta po lewej dla mamy (24,99), a ta po prawej dla mnie (20,49). Color Mask w tym kolorze wypróbowałam już jakiś czas temu i byłam bardzo zadowolona zarówno z samego kosmetyku i jego aplikacji, jak i efektu końcowego. Przy okazji wizyty w drogerii kupiłam również znaną już pomadkę Eliksir z Wibo, załapując się na nią w ostatnim dniu promocji (ok. 6 zł). Na zdjęciu widzicie również zwykłą, czarną kredkę z Miss Sporty która w tym przedziale cenowym (ok. 9 zł) jest moim faworytem.


Chociaż lakier Lovely nie był chwalony przez bloggerki, a wręcz przeciwnie - trafił on do mojej szuflady, zakupiony przez moją mamę i cieszę się z tego bardzo, bo udało mi się go już przetestować i moim zdaniem nie jest wcale taki zły, jak o nim większość osób pisało. Czytając wiele dobrego o Isanie, zakupiłam również odżywkę do włosów, a że akurat była w promocji, zapłaciłam za nią 3,99.


 Do kosmetycznych zasobów dołączyły również próbki kremów do twarzy Vichy, w ramach ich aktualnej promocji, pozwalającej nam na przetestowanie za darmo kosmetyków i wyboru odpowiedniego dla siebie. Więcej o tej akcji przeczytacie na ich fanpage'u na facebooku.


Nigdy wcześniej nie słyszałam o firmie Kallos, ale zainteresowały mnie ich kosmetyki do włosów na stoisku 'kosmetyki fryzjerskie' w Hebe. Wybór padł na litrowy szampon o cudownym zapachu wanilii za zawrotną cenę 8,99.



Od Muzodajni za wygraną w konkursie otrzymałam m. in. płytę IMANY, która bardzo przypadła mi do gustu i świetnie mi się przy niej uczy. Jest niezwykle klimatyczna, spokojna, a głos ta kobieta ma czarujący.


Studentską na pewno już znacie, ale podejrzewam, że jeszcze nie próbowaliście tych smaków. Żurawinowa i gruszkowa to najlepsze czekolady jakie w życiu jadłam. Dużo orzeszków, jeszcze więcej owoców smakujących troszkę jak galaretka - dla mnie połączenie idealne. W sam raz jako uzupełnienie magnezu i cukrów podczas nauki (a przynajmniej tak sobie to tłumaczę!). Nie wiem gdzie u nas w Polsce można taką kupić, ja dostałam je od taty ze Słowacji.


Mama z kolei wręczyła mi najpiękniej pachnącą kawę, jaką w życiu piłam. W ziarenkach, do mielenia w domu. Smakuje tak samo cudownie jak pachnie. Jeśli nie słyszałyście wcześniej o sklepie Czas na Herbatę, jak najszybciej sprawdźcie, czy jest w waszej okolicy. Ogromne regały zielonych puszek, wypełnionych pysznymi, pięknie pachnącymi kawami i herbatami to raj dla każdego smakosza tych napojów. 


Lubię kolorowe czasopisma, szczególnie te o modzie. W ostatnim czasie nie kupowałam ich zbyt wiele, gdyż nawet nie miałam czasu na przejrzenie ich. Ostatnio jedyne rzeczy jakie czytam to repetytoria do matury - geografia i j. polski. Podczas zakupów w H&M i Deichmannie dostałam ich gazetki. Tego pierwszego sklepu gazetki już przeglądałam w poprzednich sezonach, natomiast nie wiedziałam że Deichmann wydaje także swoją. Zawsze przyda się coś do przeglądania ;)



To by było na tyle dzisiaj :) Jak wam się podobają moje zakupy? Udało wam się coś upolować ze zniżkami? Jeśli tak, podajcie linki w komentarzach, chętnie obejrzę. Recenzje kosmetyków, które udało mi się kupić będą się tu pojawiały w najbliższej przyszłości. Co chcielibyście zobaczyć jako pierwsze? Pozdrawiam cieplutko!