Pierwszą swoją czerwoną pomadkę zakupiłam tuż przed studniówką i to właśnie wtedy przekonałam się, jak trudne jest dobranie do siebie idealnego, czerwonego odcienia. Jako zielonooka blondynka o jasnej cerze nie czuję się dobrze w ostrej, żywej, słonecznej, ognistej czy nasyconej czerwieni - przywodzi mi ona na myśl taniość i tandetę. Znacznie bardziej pasuje do mnie czerwień głęboka, przygaszona, wiśniowa, o kolorze wina i tylko taką noszę na swoich ustach. Niestety nie tylko wybór odpowiedniego odcienia czerwonej pomadki sprawia, że noszenie tego koloru na ustach do łatwych nie należy, bowiem malowanie ust czerwienią wymaga ogromnej precyzji, a potem ostrożności, by koloru tego nie rozmazać poza kontury ust. Tak czy siak, umiejętnie pomalowane czerwone usta wyglądają naprawdę pięknie i wyjątkowo, dlatego też sięgam po taką pomadkę coraz częściej (wraz z nabieraniem wprawy w malowaniu ust).
W swoim najnowszym pudle (również o czerwonym kolorze oczywiście!), który otrzymałam w ramach Programu Nowości od drogerii Rossmann, znalazłam ładne, minimalistyczne i proste opakowanie zawierające czerwony kosmetyk do ust. Kolor - nie do końca taki jak lubię - bo właśnie dość nasycony, żywy, intensywny - więc start w moich oczach ta pomadka miała z pewnością utrudniony. Lovely Extra Lasting nr 3 ogromnie zaskoczyła mnie jednak tuż po kontakcie z moimi ustami - i od tamtej pory gości na nich naprawdę często. Dlaczego tak bardzo przypadła mi do gustu?
Zacznijmy od istotnej informacji - na opakowaniu widnieje nazwa 'lip gloss', czyli błyszczyk - jest ona dość myląca, gdyż produkt jest matowy, ale skoro producent używa takiej nazwy, ja również pozwolę sobie ją kilkakrotnie powtórzyć w tej recenzji. Kolor błyszczyka jest niezwykle intensywny, a kosmetyk naprawdę bardzo mocno napigmentowany. Nałożenie go wymaga niestety precyzji i bez lusterka nie radziłabym po niego sięgać - każdy milimetr błyszczyka nałożony poza konturem ust będzie bardzo widoczny i sprawi, że całość wyglądała będzie niezbyt estetycznie. Dlatego też przed wielkim wyjściem, w szczególności dla tych mniej doświadczonych w malowaniu ust ciemnymi kolorami, polecam poćwiczenie sobie nakładania tego błyszczyka wcześniej - by nie było stresu i nerwów związanych z szykowaniem się w biegu (czego żadna z nas nie lubi!). Jego lakierowa konsystencja może być zarówno utrudnieniem, jak i zbawieniem - wszystko zależy od naszych umiejętności i wprawy w malowaniu ust. Ja jednak ogromnie sobie chwalę taką płynną konsystencję, która umożliwia mi idealne, równomierne pokrycie ust piękną czerwoną taflą. To co w Lovely Extra Lasting zachwyca mnie najbardziej to niezwykły, przyciągający spojrzenia, matowy efekt, który pozostawia na ustach. I w dodatku pozostawia na bardzo długo! To fakt - tuż po pomalowaniu ust należy z ostrożnością odczekać pewien czas do całkowitego wyschnięcia lakieru na ustach. Nasza cierpliwość jednak bardzo się opłaci - błyszczyk trzyma się spokojnie przez kilka godzin (u mnie wytrzymał nawet około 6 godzin) bez żadnych psikusów - nie ściera się, nie zmywa, nie rozmazuje. Uwielbiam go za to, że po wchłonięciu się w usta, nie jest wyczuwalny - a mimo to bardzo widoczny. Nazwałabym go raczej pomadką w lakierze, niż błyszczkiem. Usta stają się wydatne, zdecydowanie większe i... kuszące! Jeśli kiedykolwiek sięgałyście po matowe kosmetyki do ust, pewnie często spotykałyście się w konsekwencji z nieprzyjemnie wysuszonymi ustami. Mogę zagwarantować, że błyszczyk od Lovely niczego takiego nie robi, więc wysuszenia nigdy więcej obawiać się nie musicie! W drogeriach Rossmann dostępny od 1 listopada w cenie 8,79. Z ogromną niecierpliwością czekam na inne kolory!