29 kwietnia 2013

Termiczne rozczarowanie - współpraca z Allepaznokcie

Jakiś czas temu do testów otrzymałam lakiery i preparaty do stylizacji paznokci od hurtowni Allepaznokcie, o czym już wiecie z tego posta. Przyszedł wreszcie czas na lakier termiczny, z którym wiązałam ogromne nadzieje - niesamowicie podobały mi się znalezione przeze mnie zdjęcia w Internecie z efektami otrzymanymi tymi właśnie lakierami. Z niecierpliwością i ogromną ciekawością sięgnęłam wczoraj po lakier termiczny numer 05 od Allepaznokcie. 

Co sprawiło, że lakier ten okazał się ogromnym rozczarowaniem?

Producent sugeruje, by nałożyć trzy cienkie warstwy lakieru na paznokcie w odpowiednich odstępach czasu, pozwalających na wyschnięcie poszczególnych warstw. Wczoraj sięgnęłam po raz pierwszy po ten lakier i z ogromną radością nałożyłam pierwszą warstwę lakieru, która... była niemalże przezroczysta. I z każdą kolejną chwilą moja radość znikała. Pierwsza, cienka warstwa schła bardzo długo - cały czas była lepka. Odczekałam prawie godzinę, nałożyłam drugą warstwę i niestety... lakier nadal był praktycznie niewidoczny. I znów schnął niemiłosiernie długo. Po kilku godzinach od pomalowania paznokci poszłam spać, a rano na paznokciu miałam odgniecioną pościel. Rano postanowiłam dać mu kolejną szansę i nałożyłam jeszcze dwie warstwy, również w sporych odstępach czasu. Zobaczcie, jak wyglądały moje paznokcie po nałożeniu 4 warstw lakieru:


 Bardzo jestem rozczarowana tym lakierem i nie wiem, czego przyczyną jest tak słaba pigmentacja. Albo mi trafił się taki felerny egzemplarz, albo faktycznie te lakiery takie są. Przeglądałam zdjęcia tych lakierów w internecie i mimo że również nie były superkryjące, to jednak na pewno wyglądały lepiej, niż ten mój. W szufladzie czeka jeszcze jeden lakier termiczny od Allepaznokcie, wypróbuję go niedługo i podzielę się spostrzeżeniami. Może tamten sprawdzi się lepiej.

A oto sprawca mojego rozczarowania:



Jeśli jeszcze nie widzieliście, zachęcam was do przeczytania poprzedniego posta, w którym prezentowałam lakier kameleon 'Flip Flop', również od tej hurtowni, z którego jestem bardzo zadowolona.

24 kwietnia 2013

Magiczny lakier Flip-Flop 03 od firmy Allepaznokcie

Post wcześniej wspomniałam wam o współpracy, jaką nawiązałam z hurtownią kosmetyczną Allepaznokcie. Szczerze się przyznam - nie mogłam się doczekać, aż znajdę chwilkę na przetestowanie tych produktów. Niełatwo było mi zdecydować się, co pokażę wam jako pierwsze, ale z waszą pomocą ten problem szybko się rozwiązał. Tak samo jak wy, bardzo ciekawa byłam jak na paznokciach będzie prezentował się bardzo intrygujący lakier Flip-Flop, dlatego to właśnie on dzisiaj poddany został przeze mnie testom. Zobaczcie efekty :)










A oto sprawca całego zamieszania :)



Co o nim sądzę?

Pierwsze, na co zwracamy uwagę to duża (15ml), beczułkowata, wygodna buteleczka, która skrywa lakier mieniący się tyloma barwami, że z powodzeniem możemy go nazywać tęczowym lakierem. Stał sobie dumnie na moim biurku przez pewien czas i co na niego spojrzałam, wyglądał inaczej. Tak też zachowuje się na paznokciach - w zależności od tego, pod jakim kątem na niego spojrzymy i w jakim świetle będziemy go oglądały, lakier będzie przybierał inny kolor. I nie są to jakieś tam dwa czy trzy odcienie, a właściwie calutka paleta barw - od fioletu i purpury, przez granat, zieleń, aż po złoty, pomarańczowy i miedziany. Efekt na paznokciach jest naprawdę powalający i wystarczył mu jeden dzień na paznokciach, aby wiele osób o niego zapytało. I nie ma się co dziwić - do tej pory na rynku było naprawdę niewiele takich lakierów. A jeśli chodzi o samo użytkowanie... Lakier ten jest bardzo rzadki, przez co ciężko jest niestety pomalować pazurki w taki sposób, by nie ubrudzić sobie skórek. Ta lejąca się konsystencja ma jednak swoją zaletę - lakier nie pozostawia smug i tworzy na paznokciu taką piękną, błyszczącą taflę - a taki efekt rzadko udaje mi się uzyskać. Co do krycia - aby było ono idealne, potrzeba niestety trzech warstw. Po pierwszej na paznokciu bardzo niewiele widać, przy drugiej jest już znacznie lepiej. Byłoby to dla mnie sporym minusem, gdyby nie fakt, że lakier ten bardzo szybko schnie.

Wspomnę przy okazji, że na moje biedne, okropnie wyniszczone przeze mnie skórki (stres przedmaturalny i ten wstrętny nawyk skubania skórek...) nałożyłam dziś rano oliwkę o zapachu waniliowym, o której również wspominałam w poprzednim poście i już po jednym nałożeniu, nie przesadzając, widzę znaczną poprawę ich kondycji. Mam nadzieję że wkrótce doprowadzę je do porządku :)

Jeśli spodobał wam się lakier i chciałybyście go nabyć, zapraszam na stronę internetową hurtowni Allepaznokcie, a dokładnie tutaj, gdzie aktualnie możecie nabyć go jeszcze taniej niż wcześniej, a mianowicie za 14,90!

23 kwietnia 2013

Współpraca z hurtownią Allepaznokcie

Dzisiejszy poranek zaczął się bardzo optymistycznie - od oczekiwanej przeze mnie przesyłki :) Już przed świętami Wielkanocnymi nawiązałam współpracę z hurtownią Allepaznokcie, której oferta zachwyciła mnie bardzo ciekawymi lakierami - kawiorowymi, holograficznymi, chromowymi, pękającymi, termicznymi, zestawami do tworzenia aksamitnych oraz zamszowych pazurków. Wszystkie efekty na paznokciach, które ostatnimi czasy były na topie możemy uzyskać dzięki produktom oferowanym właśnie przez tą hurtownię w bardzo zadowalających cenach. Do tego bardzo bogata paleta kolorów każdego z lakierów i ich przejrzysta strona skutecznie zachęcają do zakupów. Ponadto warto zwrócić uwagę na kosmetyki do ciała i włosów, które oferuje hurtownia. Każdy znajdzie tam więc coś dla siebie :)

Chciałabym wam pokazać śliczne lakiery i bardzo przydatne preparaty do paznokci, które otrzymałam w ramach współpracy z hurtownią. 


Od lewej widzimy:

  • Oliwka do paznokci o moim ulubionym zapachu - wanilii
  • Oliwka do paznokci o bajecznym zapachu truskawki - w sam raz na lato
  • Preparat 'Elastic Nails'
  • Preparat 'Top Coat Matt' - pozwoli mi on uzyskać na pazurkach efekt, który zwrócił moją uwagę już bardzo dawno temu
  • Termiczny lakier - zmieniający swój kolor pod wpływem ciepła - kolorek wyjściowy to fioletowy róż, który będzie przechodził w różowy
  • Lakier 'Efekt Flip Flop' - w zależności od kąta padania słońca lakier będzie przybierał inny kolor
  • Termiczny lakier po raz kolejny - tym razem wyjściowym kolorem jest ciemny fiolet wpadający w granat 

Wkrótce pokażę wam efekty, jakie uda mi się uzyskać na paznokciach tymi oto produktami i podzielę się opinią o wybranych preparatach czy lakierach. Co chciałybyście zobaczyć w pierwszej kolejności? Ja osobiście nie mogę się doczekać, aż sięgnę po te lakiery! :)

Zapraszam was serdecznie na stronę hurtowni Allepaznokcie, na której możecie zamówić te cuda i nie tylko!





P.S - Biorę udział w konkursie The Body Shop - zadaniem jest zaprojektowanie eko tobry. Jeśli podoba Ci się mój projekt - proszę, zagłosuj na mnie. Kliknij na torbę aby przejść do aplikacji konkursowej.


19 kwietnia 2013

Jak obudzić stópki do życia - Avon Foot Works z masłem shea

 

Pierwsze dni upragnionej wiosny wszystkie przyjęłyśmy z ogromną radością. I nie ma się co dziwić - wreszcie możemy zrzucić te wszystkie ciężkie, grube kurtki i płaszcze, a wskoczyć w nasze nowe, wiosenne ciuszki. Cieszymy się też, bo zebrane przez nas wiosenne kosmetyki z nowych kolekcji wreszcie będą pasowały do pastelowych stylizacji. To samo tyczy się naszego ogólnego samopoczucia - wszystko jest jakieś takie łatwiejsze i przynosi znacznie więcej radości. Nawet zabieranie się za naukę do matury nie jest już takie uciążliwe. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie to, że ślady zimy wiele z nas będzie odczuwało jeszcze dosyć długo. Nasza skóra, choć zapewne równie mocno cieszy się z nadejścia wiosny, musi zebrać teraz bardzo dużo energii by się zregenerować. Z naszą pomocą będzie to dla niej jednak znacznie łatwiejsze. Jakiś czas temu, w poście o wiosennych zakupach, przedstawiłam wam mój najnowszy nabytek - krem do stóp i nóg z masłem shea firmy Avon z serii Foot Works. Już wtedy zapowiedziałam, że okazał się on prawdziwą perełką i zbawieniem dla przesuszonych stóp. Zdanie do podtrzymuję. Chcecie wiedzieć dlaczego? Zapraszam na recenzję.


Czytając w nazwie 'lekki', zastanawiałam się, w czym ta lekkość będzie się przejawiała - w konsystencji, szybkości wsiąkania czy może kiepskim, niezauważalnym działaniu? Na szczęście co do tego ostatniego się myliłam. Przez to, że w życiu dużo tańczyłam i ćwiczyłam, na stopach mam kilka miejsc dużo twardszych, niż bym tego chciała. Mam na myśli takie miejsca o grubszej skórze, która jest niezbyt przyjemna w dotyku. Krem ten poradził sobie z nimi już od pierwszego użycia - zaczął je powoli wygładzać i zmiękczać. Do tego doszła jego cudowna właściwość - intensywne nawilżanie suchych pięt, za co pokochałam go bezgranicznie. Po tej długiej zimie obawiałam się że doprowadzenie do porządku moich wysuszonych stóp będzie bardzo uciążliwym zadaniem. Okazało się jednak, że z tym małym pomocnikiem może mi się to udać wręcz błyskawicznie. Ogromny plus należy mu się za bardzo przyjemną, wygodną w użytkowaniu konsystencję - jest dosyć gęsty, faktycznie przypomina masło, dzięki czemu idealnie rozprowadza się po skórze, nie ucieka nam nigdzie, nie spływa, nie brudzi wszystkiego dookoła. Trzeba chwilkę poczekać, zanim się wchłonie, ale uczucie świeżości, miękkości i delikatności na stopach pozostaje długo. Nie lepi się, nie zostawia żadnej tłustej, uciążliwej powłoczki. Jak dla mnie pachnie bardzo przyjemnie - zapach nie jest duszący, wręcz przeciwnie - dodaje energii. Zamknięty w wygodnym słoiczku o pojemności 150 ml, wydajny, starcza na naprawdę długo - idealny na etap przygotowywania stóp do lata. Cena odpowiednia, kiedy jest w promocji - ja zapłaciłam za niego 10 zł. I to była znakomicie wydana dyszka!





I ten piękny napis - made in Poland - obyśmy widywały go jak najczęściej!

+ bardzo przyjemna konsystencja przypominająca masło
+ długotrwałe uczucie nawilżenia
+ wygładzenie suchych pięt i zgrubień na stopach
+ śliczny, orzeźwiający zapach
+ wygodne opakowanie
+ niska cena

minusów nie dostrzegam.



Wkrótce podzielę się z wami kolejnymi bardzo dobrymi wiadomościami! :) Miłego weekendu kochane!

Ja tymczasem staram się wychwycić jak najwięcej zabawnych chwil w tych ostatnich dniach liceum i zapamiętać jak najwięcej rzeczy do matury, która nadchodzi bardzo dużymi krokami...

16 kwietnia 2013

Drogeria Koliber i jej ciekawe oferty - zakupy kwietnia cz. II

Jakiś czas temu pokazywałam wam swoje najnowsze kosmetyczne nabytki z Biedronki, Avonu, Hebe i apteki. Potem przyszła do mnie paczuszka wygranych kosmetyków w rozdaniu na jednym z blogów, które często odwiedzam. Myślałam, że na tym się skończy, gdyż ostatnio wybitnie nie mam czasu na nic (przypomnę - matura). Prawie przypadkowo weszłam jednak na stronę internetową sieci drogerii Koliber, która szczęśliwym trafem znajduje się niedaleko miejsca mojego zamieszkania. Przeglądając ich aktualną gazetkę natrafiłam na naprawdę świetne oferty. Na tyle świetne, że nie sposób było z nich nie skorzystać!



 Kolastyna Bodyslim antycellulitowy krem do masażu oraz wyszczuplająco-ujędrniające serum antycellulitowe, 10,79 za dwa

Właściwie głównym celem mojej wyprawy do Koliberka był antycellulitowy krem do masażu firmy Kolastyna z serii Bodyslim, który dołączony jest gratisowo do drugiego, dowolnego kosmetyku z tej właśnie serii. Ja wybrałam wyszczuplająco-ujędrniające serum antycellulitowe z cudownym efektem chłodzącym. Mam nadzieję, że dzięki regularnym ćwiczeniom i temu zestawowi zapobiegnę problemowi, z którym boryka się niestety duża część Polek.

 Paloma bodySpa, Żel pod prysznic Algi z wybrzeża atlantyckiego 7,69
  
Wrzucając ten żel do koszyka nie kierowałam się jego antycellulitowym działaniem (serum i balsam powinny wystarczyć!), ale... jego cudownym zapachem! Przypomina mi odrobinę zapach żelu pod prysznic z serii Sopot Sun z Ziaji, który z kolei kojarzyć mi się będzie zawsze z moimi wakacjami spędzanymi nad naszym polskim morzem. Niestety przy zakupie zapomniałam, że w gazetce była wzmianka o dorzucanej do niego gratisowo odżywce do paznokci, a pani ekspedientka rzecz jasna nie poinformowała mnie o tym. Jak to mówią, za gapowe się płaci ;)


Nie byłabym sobą, gdybym 'przy okazji' nie uzupełniła swoich zapasów lakierowych. Do mojej kolekcji dołączył wreszcie mój kolejny już, ulubiony Golden Rose Jolly Jewels o numerku 110, na który polowałam od dawna (i miał on już swój mały debiut tutaj). Potrzebowałam również jakiegoś delikatnego różu i czerni. Czarny Golden Rose Rich Color jak najbardziej się sprawdził - uwielbiam jego wygodny pędzelek, trwałość i krycie. Nie mogę tego niestety powiedzieć o różu mini Virtual - skusiła mnie jego bardzo niska cena, ale okazał się niewypałem - bardzo ciężko się go nakłada, nie kryje, przebija w wielu miejscach, tworzą się na nim pęcherzyki powietrza. A szkoda, bo kolor bardzo ładny.

Myślę, że znacznie częściej będę zaglądać do tej drogerii. Jest co prawda maleńka, ale zwykle jest w niej pusto, cicho i spokojnie, a świetne oferty prezentowane co miesiąc w gazetkach skutecznie mnie zachęcają do zakupów. Aby zobaczyć aktualną ofertę - najnowszą gazetkę Kolibera - kliknij tutaj.



A na dodatek....


Zostałam nominowana do Liebster Award. Szczerze mówiąc, zaproszenia do tej zabawy otrzymałam już wcześniej kilka razy, ale nie bardzo byłam przekonana do wzięcia w niej udziału. Nie mogłam jednak odmówić po przeczytaniu przemiłego posta u Charming Pinny, która jest jedną z moich stałych obserwatorek i zagląda do mnie właściwie od powstania mojego bloga, za co serdecznie jej dziękuję!

Zacytuję krótkie zasady, które znalazłam właśnie u Charming Pinny:

Zasady w skrócie:
Nominacje otrzymujemy od innego bloggera. Przeważnie nagrody otrzymują blogi o małej ilości obserwujących (do 200), co pozwala na ich rozpowszechnianie :).
Jest to „nagroda” za nienaganne prowadzenie bloga. Odpowiadasz na 11 pytań otrzymywanych od osoby nominującej  następnie TY masz za zadanie nominować 11 osób i podać nowe pytania.

1. Ulubiona potrawa? Na śniadanie - placek z orębów, na obiad - wszystkie potrawy z makaronami (ah ta włoska kuchnia!), na kolację - sałatka, z dużą ilością sałaty i ewentualnie dodatkiem kurczaka (o mojej ulubionej możecie poczytać tutaj)
2. Gdzie się wybierasz po maturze? Zdecydowanie do Wrocławia - najchętniej na Uniwersytet Wrocławski, mam tutaj kilka kierunków które naprawdę mnie interesują; plan awaryjny - Uniwersytet Przyrodniczy, również we Wrocławiu. Cokolwiek ze studiami by się nie stało - od września bardzo chcę przenieść się do tego pięknego miasta, a potem się zobaczy :)

3. Ulubiony kosmetyk do twarzy? Mam kilku swoich ulubiców, ale pierwsze skojarzenie to krem koloryzująco-nawilżający na dzień firmy Avon z serii Solutions.
4. Wymarzona długość włosów? Troszeczkę dłuższa, niż mam teraz (zbyt dużo fryzjerka mi ścięła wcześniej) - chciałabym żeby moje włosy sięgały tak do połowy pleców - czyli mogłyby podrosnąć jeszcze z 5 cm :)
5. Fryzura, jaką nosisz na co dzień? Rozpuszczone włosy z przedziałkiem na boku, ewentualnie koczek z wypełniaczem. Na youtube obserwuję wiele kanałów ze świetnymi fryzurami, ale niestety nie mam talentu do układania włosów.
6. Ulubiony outfit? Zwykle ubieram się dość elegancko, ale przy tym staram się żeby outfit był wygodny - najbardziej lubię czarne, elastyczne, mocno kryjące legginsy (odbiegające od tych wszystkich rozciągliwych, bawełnianych, które moim zdaniem nadają się raczej na siłownię), do tego jakaś ładna tunika i sweterek czy marynarka. Buty? Wysokie obcasy!
7. Marzenie, które chciałabyś spełnić najbardziej? Przy tym pytaniu zatrzymałam się najdłużej. Wychodzę z założenia, że życie bez marzeń to nie życie, dlatego lista moich marzeń stale się powiększa. I do każdego dążę tak samo uparcie i wytrwale, więc ciężko mi stwierdzić, które bym chciała spełnić najbardziej, napiszę więc może, które chciałabym spełnić najbliżej - zamieszkanie we Wrocławiu we wrześniu tego roku z moim ukochanym :)
8. Mała wpadka z dzieciństwa? :) Całe mnóstwo! Ale szczerze? Bardzo ciężko mi sobie przypomnieć teraz jakąkolwiek. Zawsze byłam bardzo ciekawym świata dzieckiem, stąd wiele śmiesznych wpadek ;)
9. Co się skłoniło do założenia bloga? Tak jak pisałam w pierwszym poście - mam wiele zainteresowań, na które ciężko czasem znaleźć czas, a ich ilość i różnorodność często powoduje chaos ;) Uznałam, że blog byłby idealnym łącznikiem - spoiwem - dla wszystkich tych zainteresowań. Mogę więc zarówno bawić się grafiką, czym zajmuję się tak naprawdę od swoich najmłodszych lat, mogę robić zdjęcia, mogę pisać, stale się rozwijać we wszystkich tych dziedzinach, a robię to przy okazji codziennych czynności :) Poza tym mam szansę poznać wszystkie te wspaniałe dziewczyny, które mają podobne zainteresowania do moich i stale odwiedzają mojego bloga - marzy mi się jakieś wspólne spotkanie!
10. Gdybyś była zwierzęciem, to jakim i dlaczego? Tygrysem! Za wolność, siłę, niezależność.
11. Jakaś ciekawostka o Tobie :) Każdy człowiek składa się z samych ciekawostek, jak tutaj wybrać jedną? Może charakterystyczny znak - tatuaż? 


Zostałam nominowana także przez iv90,a że odpowiadanie na te pytanka jest naprawdę świetną zabawą, odpowiadam dalej :)

1. Jaki jest Twój ulubiony serial?  Jeśli mam być szczera, muszę się przyznać, że jestem okrutną serialomaniaczką. Kiedyś spisałam sobie listę serialów które oglądam/oglądałam w przeszłości, zliczyłam liczbę ich odcinków według list na iitv.info, uśredniłam czas każdego odcinka do ok. 45 minut (albo mniej, w zależności od serialu), podliczyłam to wszystko i wyszło mi, że seriale te ciągiem oglądać bym mogła ponad trzy miesiące, gdybym nie robiła żadnych przerw między odcinkami. A że zliczałam to w zeszłym roku, ten czas byłby już teraz znacznie dłuższy. Ciężko wybrać mi ulubiony serial, bo było ich naprawdę sporo, może kiedyś zrobię listę tych które obejrzałam, jeśli będzie was to ciekawiło :) Może więc wybiorę ulubiony z tych, które nadal są emitowane i który wciąż oglądam - będzie to więc Pretty Little Liars :)
2. Jak dbasz o siebie na co dzień? Z dnia na dzień uczę się dbać o siebie coraz lepiej - pielęgnacja skóry to podstawa, do tego kilka razy w tygodniu można spotkać mnie na siłowni (Zumba my love ♥), uczę się także pić coraz więcej wody, z czym miałam wcześniej duże problemy.
3. Jaki kolor na pazurkach nosisz w ostatnim czasie najczęściej? Nie umiem wybrać jednego, często zmieniam kolor paznokci. Ale jeśli by tak przeanalizować, to myślę że najczęściej na paznokciach mam wszelkie beże, róże, czerwienie i czerń. Ostatnio zaczynam sięgać po zupełnie inne kolory, np. niebieski.
4. Podkreślone oczy czy usta? Jeśli na co dzień to i jedno i drugie, ale delikatnie - oczy podkreślam zwykle tylko tuszem, gdyż rano jestem zbyt zaspana i spóźniona, żeby sięgać po eye-liner. Jeśli na imprezę - bywa różnie :)
5. Masło czy balsam do ciała? Masło! Najlepiej o obłędnym zapachu - wanilia, cynamon, kawa, ciasteczka... Takie moje ulubione ''beżowe" zapachy :)
6. Twój kosmetyczny HIT? Jednego nie posiadam. Całą listę takich HITów - owszem. O wielu z nich możecie poczytać na blogu.
7. Twój ostatni kosmetyczny KIT?  Ostatnim może nie jest, ale kilka dni temu na dnie szuflady znalazłam stare, pełne opakowanie kremu z podkładem Nivea Visage Young Pure Beauty, które po jednym zużyciu tak bardzo zniechęciło mnie do siebie, że leżało pełne w szufladzie aż się przeterminowało.
8. Co jest na pierwszym miejscu Twojej listy "must have"?  Karteczka z bardzo dobrymi wynikami z matury ;) O to teraz walczę najbardziej. O reszcie pomyślę potem.
9. Gdzie najchętniej robisz kosmetyczne zakupy? Bardzo lubię drogerię Hebe. W ostatnim moim poście możecie również przeczytać o Koliberze, którego bardzo lubię za ciekawe promocje.
10. Jaki jest Twój ulubiony film/książka? Cała lista - tak jak wspominałam w pytaniu o serialach, tak i powtórzę się tutaj - uwielbiam zarówno czytać książki, jak i oglądać filmy! Nie znoszę natomiast, jeśli muszę wybrać jeden, więc będę okrutna i tego nie zrobię :P
11. Ulubiony/a wokalista/tka? To samo, co w pytaniu 10. Przepraszam, ale nie ma w moim słowniku słowa ''ulubiony''. Słucham raczej zespołów i to stąd pochodzą moje ulubione męskie głosy. Jeśli mam wybierać wokalistów, na mojej liście znajdują się: Gary Jules, Chris Isaak, Jason Mraz, James Blunt, Andrew Belle i wiele, wiele innych.

Czas nominować więc blogi - udało mi się wybrać 8, od których chciałabym usłyszeć odpowiedzi na pytania :)

 1. http://xcookandlookx.blogspot.com/ - za minimalizm na blogu, który sprawia wrażenie że wszystkie te przepisy są proste i zachęca do wypróbowania ich oraz za wszystkie te piękne zdjęcia!
2. http://subiektywnieozyciu.blogspot.com - za pokazanie kawałka swojego świata, bardzo ciekawe posty z każdej dziedziny!
3. http://martafigluje.blogspot.com/ - za profesjonalizm, bardzo rzetelne i ciekawe recenzje produkw, które nieczęsto widujemy na innych blogach
4. http://anna-kosmetykoholiczka.blogspot.com/ - za posty które również prezentują ciekawe, rzadko spotykane kosmetyki, warte przetestowania
5. http://dagusiowyswiatkosmetykow.blogspot.com/ - za pozytywne zmiany, za bardzo obszerne posty przepełnione ciekawostkami, świetnymi kosmetykami i bardzo fajnymi zakupami :)
6. http://froosheer.blogspot.com/ - za pozytywną energię i świeże, młode spojrzenie! 7. http://77dakota.blogspot.com - za bardzo częste, zawsze przyciągające uwagę posty i zdjęcia świetnych kosmetyków
8. http://efffastyl.blogspot.com - za bycie prawdziwą inspiracją! świetne zdjęcia, cenne porady :)




A oto pytania:

1. Kosmetyk, który zawsze masz pod ręką?
2. Największy kosmetyczny niewypał, który trafił w Twoje ręce?
3. Jak wyobrażasz sobie swoje życie w 2023 roku?
4. Książka lub film, przy którym wylałaś 'morze łez'?
5. Jaka część ciała najbardziej Ci się w sobie podoba?
6. A z jakiej cechy swojego charakteru jesteś najbardziej dumna?
7. Ulubiona forma aktywności fizycznej?
8. Jaką umiejętność chciałabyś nabyć w ciągu najbliższych kilku miesięcy/lat?
9. Jaki przedmiot w szkole/na studiach sprawiał Ci największą trudność i dlaczego?
10. Ulubione wspomnienie z podróży?
11. Moment z Twojego życia, który wspominasz sobie dla poprawienia humoru, gdy jest Ci smutno?       

Zapraszam serdecznie nominowane blogi do zabawy! :) A może ktoś z was chciałby w niej wziąć udział, a nie został przeze mnie nominowany? Napiszcie w komentarzach, z chęcią dopiszę was do listy :) 

12 kwietnia 2013

Najmilsze niespodzianki marca i kwietnia :)

Kilka postów wcześniej wspomniałam, że listonosz odwiedzał mnie ostatnio wyjątkowo często. I to nie dlatego, że bardzo lubi budzić mnie wcześnie rano i chwytać za nos - tak tak, to ulubione przywitanie mojego listonosza - jeszcze zanim zdążę powiedzieć 'dzień dobry', skubany wyciąga szybko rękę w stronę mojego nosa i albo w niego pstryka, albo z premedytacją mnie za niego łapie. Nie, żebym miała jakiś wyjątkowy nos - jest przeciętny i zupełnie niczym nie wyróżniający się. Może mój listonosz po prostu lubi nosy. Każdy ma jakieś własne dziwactwa. Wracając jednak do celów jego częstych wizyt - nie zgadniecie - on przynosi mi paczki! I te właśnie paczki, o których ostatnio wspominałam, bardzo was zaciekawiły. Ostatnio pokazałam już zawartość jednej z nich, ogromnego, zbiorowego zamówienia biżuterii z hurtowni Katherine. Cieszę się, że tak bardzo spodobały wam się zakupy moje i moich koleżanek. Tym razem pora na dwie paczki, które ucieszyły mnie najbardziej i były niczym promyczki słońca w tą paskudną pogodę, która - miejmy nadzieję - już nigdy do nas nie wróci.

Pierwszą bardzo sympatyczną niespodzianką była dla mnie informacja o wygranej w urodzinowym rozdaniu na blogu u ewlyn. Przyniosła mi ona szczególnie dużo radości, gdyż jest to moja pierwsza wygrana w tego typu blogowych rozdaniach i tak właściwie pierwsza nagroda w postaci kosmetyków. I to jakich świetnych kosmetyków! 


Pozwolę sobie przypomnieć, co stanowiło nagrodę w rozdaniu, wklejając bannerek konkursowy, przygotowany właśnie przez ewlyn. 


Większą część kosmetyków już przetestowałam, kilka z nich czeka jeszcze na swój debiut :) Na pewno za jakiś czas na blogu pojawią się recenzje wybranych kosmetyków, a może nawet zdjęcie makijażu wykonanego z użyciem paletki Catrice. Nigdy jeszcze takiego posta nie przygotowywałam, dlatego że wciąż poznaję techniki makijażu ;) jednakże cienie mają tak śliczne kolory, że nie sposób się nie podzielić zdjęciami! Dziękuję jeszcze raz za świetną nagrodę i przemiły liścik dołączony do niej! Zapraszam was wszystkich serdecznie oczywiście na bloga ewlyn o nazwie Polish My Nail, na którym prezentuje między innymi zdjęcia ślicznych pazurków, będące dla mnie dużą dawką inspiracji!

Kolejną cudowną niespodzianką jest wygrana w konkursie MagArt Studio, organizowanym za pośrednictwem Anny z bloga ANNA ANTJE. Nagrodą była ta oto prześliczna bransoletka z uroczych koralowych koraliczków :D, koniczynką i grawerem na niej, który mogłam wybrać sobie sama. Padło na pierwszą literkę mojego imienia, czyli K. Mam nadzieję, że zdjęcia oddają jej prawdziwy urok - ja jestem nią zachwycona. Na pewno przyniesie mi dużo szczęścia na maturze i każdego kolejnego dnia :)






Nie mogłabym zapomnieć o podziękowaniu (jeszcze raz!) przemiłej Pani Magdzie, właścicielce MagArt Studio, twórczyni tych pięknych cudeniek. Zapraszam na stronę internetową MagArt Studio, na której możecie zobaczyć wiele innych personalizowanych bransoletek i nie tylko!

11 kwietnia 2013

Pomarańcze, winogrona, idzie wiosna upragniona! - NEW IN kwiecień 2013


Pierwsze promienie słoneczka za oknem obudziły mnie do działania i dodały pozytywnej energii :) Obiecuję, więcej dołujących kąpieli w płatkach śniegu, o których pisałam tutaj:


nie będzie. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam choćby trochę czasu na zakupy modowe, więc nawet setki zniżek z Grazii, Glamour i innych gazet nie były wystarczającym powodem do pójścia na zakupy. To chyba ta świadomość nieuchronnie zbliżającej się matury odstrasza mnie od wszystkich miejsc, w których jest dużo ludzi - a galeria znajduje się oczywiście na tej nieszczęsnej liście. Jedyne zakupy, jakie można by zaliczyć do modowych to moje zbiorowe zamówienie z hurtowni Katherine, o którym pisałam w poprzednim poście.

Tym razem kolej na zakupy kosmetyczne, które poniekąd również miały poprawić mi nieco humor i zdecydowanie im się to udało.

Zacznę więc od moich nabytków Biedronkowych. Naczytałam się tak wiele pozytywnych opinii na temat aktualnej oferty jednego z najlepszych i najtańszych sklepów (zdaniem wizażanek i wielu blogerek) w Polsce, że nie mogłam się do niego nie wybrać. Zwykle nie jest mi on po drodze, ale wszystkie te zdjęcia nowości kosmetycznych kusiły, kusiły, aż w końcu przekroczyłam drzwi tego sklepu. I wyszłam średnio zadowolona, bo w moje ręce wpadły tylko dwa poniższe produkty:

Peeling do ciała bebeauty Spa 7,99; Maskujący korektor w płynie Bell 5,99


Dobrze jednak, że to jakość jest ważniejsza, a nie ilość. Tutaj z kolei zadowolona jestem bardzo. Peeling winogronowy ma piękne opakowanie, pachnie całkiem przyjemnie i świetny z niego zdzierak. Korektor to jeden z najlepszych, jakie dotychczas miałam i to moje najbardziej pozytywne zaskoczenie z ostatnich kilku tygodni, jak nie miesięcy. Kusiły mnie też kosmetyki pielęgnacyjne do twarzy, ale że sporo tego jeszcze na moich półkach, postanowiłam wrócić po nie dopiero, kiedy wykończę swoje zapasy.


Maska keratynowa do włosów Kallos 9,99/1000g w Hebe

Kolejną zdobyczą jest upragniona maska keratynowa do włosów firmy Kallos, dopadnięta przeze mnie w drogerii Hebe. I już po pierwszych kilku myciach mogę powiedzieć, że zgodnie z przewidywaniami, jestem nią zachwycona. Recenzja na pewno za jakiś czas pojawi się na blogu, jeszcze tylko trochę bliżej się z nią zapoznam :)

Tak jak jakiś czas temu wspominałam, wielką miłośniczką Avonu nie byłam. Lubię kosmetyki pooglądać, powąchać, poczuć w dłoniach. Katalogowe zamówienia nigdy nie dają mi tej przyjemności zakupów, a i często okazują się być prawdziwymi pomyłkami. Dlatego, co również mogliście przeczytać w poprzednich postach, kosmetyki firmy Avon lądują na moich półkach w 90% za pośrednictwem mojej mamy. I za to jestem jej niezmiernie wdzięczna, bo to właśnie dzięki temu zdarza mi się natrafić na prawdziwe perełki, które pewnie ominęłabym przez swoją niechęć do tego rodzaju zakupów.


Kosmetyki, które tym razem stanęły na mojej półce to balsam z beta-karotenem przyspieszający i wzmacniający opaleniznę - Avon Sun Maxi Tan oraz maseczka z serii Planet Spa z ekstraktem z kawioru. Ten pierwszy produkt poczeka sobie troszeczkę na odpowiednią dla niego porę (oby niedługo!). Drugi natomiast już został przeze mnie przetestowany i jak dla mnie okazał się właśnie prawdziwą perełką, ale o tym już wkrótce.


Kolejnym zakupem jest 'awaryjne' mydło pod prysznic firmy Ziaja o zapachu pomarańczy. Dlaczego awaryjne? Bo w święta znów moją skórę zaczął podrażniać poprzedni żel pod prysznic (o tym już wspominałam - raz na jakiś czas miałam czerwone, swędzące plamy na skórze głównie ramion i przedramion, które pojawiały się zawsze po użyciu żelu pod prysznic Palmolive i obiecuję mojej skórze - już nigdy więcej po niego nie sięgnę). Okazało się, że w domu niestety nie zostało mi już nic innego, a że drogerie były zamknięte, to pobiegłam do apteki, gdzie został jedynie ten żel. Szkoda, bo za zapachem pomarańczy nie przepadam. Tym bardziej, jeśli jest on tak mdły i intensywny jak w tym żelu :(


Dwa ostatnie kosmetyki przeznaczone są do pielęgnacji stóp - peeling bebeauty z Biedronki oraz krem do stóp Avon Foot Works z masłem Shea. Peeling czeka jeszcze na swój debiut, natomiast krem z Avonu okazał się być prawdziwą perełką i zbawieniem dla przesuszonych stóp. O nim na pewno napiszę już wkrótce, gdyż do tej pory lepszego kremu nie posiadałam.

Co z kosmetyków pokazanych przeze mnie zainteresowało was najbardziej? Czy macie jakieś życzenie, o którym kosmetyku chcecie poczytać w pierwszej kolejności? Będę niezmiernie wdzięczna za wskazówki.



Kochane, bardzo wam wszystkim dziękuję za stałe odwiedzanie mojego bloga. Za chwilowe dość sporadyczne odwiedzanie waszych blogów chciałabym serdecznie przeprosić, bowiem 

za niecałe 4 tygodnie matura!  

I dlatego z góry zapowiadam, że przez najbliższy miesiąc na bloga będę zaglądała rzadziej niż wcześniej, to samo tyczy się odpowiadania na wasze komentarze. Mam nadzieję, że jakoś przetrwamy ten czas i obiecuję, że po tym maturze wszystko wróci do normy. A nawet lepiej, niż do normy, dlatego że czekają mnie najdłuższe wakacje w całym moim życiu. Planuję ten czas wykorzystać najintensywniej, jak się da, również w blogowaniu :)

6 kwietnia 2013

Zbiorowe zamówienie biżuterii z hurtowni Katherine - bardzo dużo zdjęć!




Ostatnio wspominałam, że w tym tygodniu dostałam kilka paczek. Co prawda czekam jeszcze na spodziewane dwie, ale tymi, które już dostałam, obiecałam się z wami podzielić. Dzisiaj wasza ciekawość zostanie zaspokojona - w tym poście podzielę się z wami zdjęciami zawartości jednej z nich. A zdjęć tych będzie naprawdę sporo. Na pierwszy ogień idzie zatem paczka od hurtowni biżuterii Katherine, w której zrobiłam bardzo duże zamówienie dla siebie i kilku swoich koleżanek. O hurtowni po raz pierwszy przeczytałam na Wizażu, potem słyszałam same pozytywy od jeszcze kilku osób. Śliczne zdjęcia na stronie i bardzo niskie ceny skusiły mnie do zakupu. I jestem z tego bardzo zadowolona. 

Poniżej przedstawiam wam kilka zasad, które mogą ułatwić wam zrobienie zamówienia w hurtowni. Niektóre z nich wydają się oczywiste, jednakże często o nich zapominamy.
  • aby na stronie móc zobaczyć cenę danego przedmiotu należy się zarejestrować
  • ceny podane na stronie to ceny netto - ostateczna cena, jaką zapłacicie za daną rzecz, nazywana ceną brutto, to cena netto+23% podatek vat, warto zatem policzyć sobie ostateczną cenę każdego przedmiotu przed dodaniem jej do koszyka - najłatwiej to zrobić, mnożąc oczywiście cenę podaną na stronie razy 1,23
  • zamówienie minimalne to zamówienie na kwotę 100 zł netto - czyli tak jak wspominałam, patrzymy na ceny podane na stronie (a nie te nasze ostateczne)
  • warto zapytać kilka koleżanek czy chciałyby zamówić coś sobie przy okazji, bowiem gdy kwota zamówienia netto przekroczy 300 zł, nasze zamówienie zostanie nam wysłane za darmo kurierem
  • koniecznie czytajcie opis pod zdjęciami produktu - wiele rzeczy ma kolor srebrny na zdjęciu, a w opisie ewidentnie napisane jest, że dany przedmiot ma kolor złoty
  • to samo tyczy się rozmiarów, szczególnie pierścionków - pod każdym w opisie podana jest jego średnica
  • szczególnie jeśli oprócz rzeczy dla was, zamawiacie również biżuterię dla waszych znajomych - każdemu osobno zróbcie tabelkę z linkiem do przedmiotu (lub jego numerem), ceną netto i obok ceną brutto, a przed zamówieniem wyślijcie ją im do ostatecznego potwierdzenia - znajomi często zapominają o tym podatku, nawet jeśli ich wcześniej o tym poinformujemy, a dzięki tej tabelce unikniecie nieporozumień i nieprzyjemności
  • gdy dotrze do was paczka - to tyczy się szczególnie poczty polskiej - sprawdźcie, czy pudełko nie jest uszkodzone jeszcze przy listonoszu a w razie jakichkolwiek wątpliwości - otwórzcie paczkę koniecznie przy nim
 Ja osobiście mogę potwierdzić, że zamówienia w tej hurtowni warto robić - mi nie zdarzyła się żadna pomyłka, wszystko przyszło w takiej ilości, w jakiej zostało przeze mnie zamówione, opisy i zdjęcia się zgadzały i jako że nasze zamówienie przekroczyło 300 zł netto, otrzymałam darmową wysyłkę kurierską i paczuszka była u mnie w domu już na drugi dzień od otrzymania informacji z hurtowni, że przelew mój został zaksięgowany.

Poniżej możecie zobaczyć zdjęcia biżuterii którą zamówiłam ja i moje koleżanki.






 








 












 


 




I jak, wypatrzyłyście coś, co same byście chętnie zamówiły? A może na stronie znalazłyście jakieś inne rzeczy, które przyspieszyły bicie waszego serca? Zamawiałyście już kiedyś coś z tej hurtowni? Jeśli to wasz pierwszy raz, chętnie służę pomocą. Zapraszam na stronę hurtowni.


A już niedługo relacja z kolejnych paczek :)