25 lutego 2014

14-dniowe wyzwanie Pantene - Wielki test włosów i wielkie... testowanie!


Jakiś czas temu zaskoczyła mnie bardzo przyjemna wiadomość - w wyniku konkursu organizowanego przez Pantene zostałam zakwalifikowana do Wielkiego Testu Włosów, w ramach którego mogłam oddać swoje włosy do badania, a także otrzymałam do przetestowania zestaw kosmetyków do włosów. Paczka przyszła do mnie wczoraj i zachwyciła mnie nie tylko zawartością, ale też bardzo ładnym, solidnym pudełkiem, które skrywało kosmetyki oraz instrukcję pobrania włosów do badania.





To właśnie ta koperta kryła bardzo cenną nagrodę - instrukcję, jak pobrać swoje włosy do badania, woreczek w którym powinno się je umieścić, ankietę dotyczącą naszego zdrowia i stylu życia, zgodę na wykonanie badania oraz kolejną kopertę, w której należy wszystko razem wysłać (koperta miała już naklejone wszystkie potrzebne znaczki, co jest bardzo miłym gestem od firmy, która upewniła się, bym nie musiała ponosić żadnych kosztów wzięcia udziału w badaniu). To badanie niezwykle mnie ucieszyło - jest ono przeprowadzane w Centrum Medycyny Ekologicznej w Warszawie i jest fantastyczną okazją, by dowiedzieć się, czego brakuje naszemu organizmowi, jeśli chodzi o witaminy i minerały.  Ze strony centrum dowiadujemy się, że:

,,Analiza pierwiastkowa włosów jest nowoczesną metodą diagnostyczną pozwalającą na oznaczenie 24 biopierwiastków i 5 pierwiastków toksycznych. Włosy posiadają stały skład chemiczny i w odróżnieniu od krwi, umożliwiają precyzyjne określenie stanu organizmu w ciągu ostatnich miesięcy!
Analiza pierwiastkowa włosów to nie tylko badanie ilości i proporcji pierwiastków w organizmie, ale przede wszystkim:
  • wskazanie typu metabolicznego
  • określenie tendencji chorobowych
  • indywidualne zalecenia dietetyczne
  • chronoselektywna suplementacja witaminowo-mikroelementowa

Masz szansę, aby:
  • chronić się przed chorobami i złymi czynnikami środowiskowymi
  • zabezpieczyć się przed złymi tendencjami genetycznymi
  • zachować zdrowie na długie lata!
 Po około 5 tygodniach od wysłania przeze mnie próbki, otrzymam indywidualnie opracowaną dietę, która odżywi mój organizm, osobisty program, który pozwoli uzupełnić brakujące witaminy i minerały oraz wskazówki dotyczące najlepszej dla mnie formy aktywności fizycznej. Jestem bardzo ciekawa, jakie będą wyniki badania!

Najmniej przyjemną stroną tego badania jest konieczność pobrania sobie włosów - wycięcia ich z kilku miejsc z potylicznej części głowy. Mam nadzieję, że pobrałam ich wystarczająco dużo - do badania potrzeba ich tyle, ile objętości ma łyżka stołowa. Nie było to dla mnie łatwe, bo każdy mój kosmyk jest dla mnie bardzo cenny - kilka lat farbowania włosów bardzo je zniszczyły, po odstawieniu farb zmagałam się z intensywnym wypadaniem włosów, dlatego teraz staram się o nie dbać jak tylko się da, żeby już nigdy więcej ich nie tracić. No nic, trzeba było się pozbyć kilku kępek :) 

Pora na przyjemniejszą część, czyli zestaw kosmetyków, które będę testowała przez najbliższych kilka tygodni - serię Nature Fusion Oil Therapy wzbogaconą olejkiem arganowym. W skład zestawu wchodzi szampon, odżywka, maska oraz olejek w sprayu. Kiedyś często sięgałam po kosmetyki Pantene i bardzo je chwaliłam, dlatego mam nadzieję, że zestaw ten dobrze się u mnie sprawdzi :)






22 lutego 2014

I Provenzali - naturalne mydełko roślinne Mleczko Migdałowe

Jeśli chodzi o mycie twarzy, przeszłam te kilka obowiązkowych etapów, które zapewne przechodziła większość z nas. Począwszy od tych silnych, drogeryjnych, niezbyt dobrych dla naszej skóry żeli antybakteryjnych (bo się myślało, że to one najlepiej oczyszczają młodą cerę i w nastoletnim wieku były rzekomo obowiązkiem...), przez te łagodniejsze już, ale wciąż drogeryjne żele (tym razem przynajmniej dostosowane do rodzaju skóry), aż po zainteresowanie coraz bardziej naturalnymi sposobami na oczyszczanie skóry twarzy. Ten temat jest dla mnie zupełnie nowy, ale wciąż czytam i dokształcam się, a jednocześnie testuję, co będzie dla mojej skóry najlepszym rozwiązaniem. Jakiś czas temu troszkę pod wpływem impulsu zakupiłam naturalne mydełko roślinne firmy I Provenzali, z myślą o myciu twarzy właśnie.


Ta śliczna, idealnie wykrojona kostka jest w 100% roślinna - składa się z oliwy z oliwek, oleju ze słodkich migdałów oraz lecytyny sojowej. Jej skład wydawał mi się odpowiedni dla skóry suchej, dlatego też mimo iż nie znalazłam żadnych opinii na temat mycia nim twarzy, postanowiłam zaryzykować i przez dwa tygodnie myć twarz tylko tym mydełkiem. Co zaobserwowałam? Że mydełko to, mimo braku chemicznych składników, fantastycznie się pieni i z łatwością bardzo dokładnie oczyszcza moją skórę. Jest bardzo łatwe w użyciu i niezwykle wydajne - po dwóch tygodniach codziennego stosowania wygląda identycznie jak tuż po wyjęciu go z folii, dlatego spodziewam się, że starczy mi na bardzo długo. Co jednak średnio mi się podoba, to uczucie, jakie pozostawia tuż po spłukaniu go ze skóry - jak to często bywa w przypadku takich naturalnych kosmetyków, skóra staje się 'tępa' i bardzo trudno jest nawet przejechać po niej dłonią. Nie jest to zbyt przyjemne uczucie. Bardzo się zdziwiłam, gdy zauważyłam na mojej twarzy mnóstwo przesuszonych skórek na samym początku stosowania - przecież tyle się naczytałam, że te olejki roślinne w składzie świetnie nawilżą moją skórę... Potem zrozumiałam, że to nie suche skórki, ale martwy naskórek, którego mydełko to pomogło mi się pozbyć, aby odkryć po nim zdrową, nawilżoną, mięciutką i promienną skórę. Dlatego też przestrzegam, że ten efekt rzekomego wysuszenia skóry należy po prostu przeczekać, być może zrobić sobie jakiś fajny peeling, a potem cieszyć się mięciutką skórą :) Po tym dłuższym czasie stosowania tej schodzącej skórki już nie ma i mydełko absolutnie nie wysusza tej ''nowej skóry''. Jestem z niego bardzo zadowolona. Udało mi się tą kostkę kupić w promocji za 9,50 zł w stacjonarnym sklepie Naturobranie we Wrocławiu, ale spokojnie można za niego zapłacić dużo więcej, zważywszy na jego świetną wydajność.



A wy czym oczyszczacie skórę twarzy? Lubicie takie naturalne mydełka? :)

19 lutego 2014

Prezenty z warszawskiego spotkania blogerek - obejrzyj je razem ze mną!

Jeśli jeszcze nie widziałaś, zapraszam Cię do przeczytania relacji z warszawskiego spotkania blogerek, które odbyło się w ubiegłą sobotę :) Z niej dowiesz się jaki był cel spotkania, kto był gościem honorowym, jakie prezentacje odbyły się w trakcie spotkania a także jakie firmy postanowiły wesprzeć nasze przedsięwzięcie. 

A dzisiaj chciałabym razem z Wami pooglądać prezenty, które przekazały nam sponsorskie firmy zarówno na loterię (w ramach której zbierałyśmy pieniążki dla Stasia), a także po prostu jako prezenty dla uczestniczek :) No to zaczynamy!




Ilość prezentów niesamowicie mnie zaskoczyła! 


To tajemnicze, bardzo eleganckie pudełko z Party Lite stało się jeszcze piękniejsze po zdjęciu z niego osłonki... :D


A co kryło to śliczne pudełeczko? Zobaczcie same!


16 świec o przepięknych, intensywnych zapachach oraz małą, idealnie dopasowaną szklaneczkę na świeczki :) Oj, moje mieszkanie będzie pachniało cudownie przez najbliższych kilkanaście tygodni!


Widok torebeczki z Bath&Body Works niesamowicie mnie ucieszył. Zawsze chciałam zakupić sobie coś z tej firmy, ale jako że jedyny sklep w Polsce na razie jest w Warszawie, nie miałam do tej pory zbyt dużej możliwości na zakupy, a tu proszę...


Cudnie pachnące: balsam do ciała, dwie mgiełki oraz żel antybakteryjny do rąk w zabawnym opakowaniu :)



A Tołpa? Tołpę bardzo sobie cenię - jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby któryś z ich kosmetyków nie spełnił moich oczekiwań. Dlatego też niezmiernie cieszę się, że będę mogła przetestować kolejne produkty tej marki.


A są to: matujący płyn micelarny-tonik 2w1, nawilżający krem-nektar do rąk, odżywczy żel pod prysznic, drenujący koncentrat antycellulitowy, maska-ekspres witalizująco-nawilżająca oraz nawilżająco-odprężająca, a do tego wszystkiego jeszcze pomysłowe pudełeczko skrywające kilkanaście próbek różnych innych produktów Tołpy.



To moje pierwsze spotkanie z firmą BANDI, dlatego tym bardziej ciekawa jestem, jak sprawdzą się u mnie ich produkty.


A testować będę krem wyrównujący koloryt - dla mnie coś idealnego :) Do tego dołączone były próbki: peeling ryżowy do ciała, krem wyrównujący koloryt, krem złuszczający na noc oraz kojący żel myjący.


Bardzo przypadła mi do gustu również torebeczka od Orientany, która skrywała peeling do twarzy, maskę pod oczy oraz krem pod oczy na noc. I nie tylko mi ta paczuszka się spodobała - zachwyciła ona również moją mamę, z którą postanowiłam podzielić się maską i kremem pod oczy, więc to ona będzie testowała te dwa produkty :)



Firmą Maroko Sklep zachwycałam się już w poście z relacją ze spotkania. Jestem zachwycona tymi naturalnymi kosmetykami i przekonana, że za jakiś czas zrobię tam zakupy - już wypatrzyłam sobie, co wpadnie do mojego koszyka! A tymczasem...


Przesympatyczna przedstawicielka firmy, Pani Renia, pozwoliła nam wybrać sobie jeden element prezentu - czarne mydło, olej z czarnuszki lub kohl. Wybrałam olej z czarnuszki (a pozostałe dwie opcje wpadną do mojego koszyka!), a do tego każda z nas dostała olej arganowy, krem Nagoya z olejem arganowym oraz glinkę Rhassoul :)



A co skrywa ten śliczny woreczek?


Jakiś czas temu u jednej z moich ulubionych vlogerek wypatrzyłam maskę firmy Macadamia i od razu jej zapragnęłam. Możecie sobie tylko wyobrazić jak zaskoczona się poczyłam, gdy zobaczyłam ten oto zestaw na spotkaniu :) Cały design tej marki po prostu mnie zauroczył - czyż nie jest piękny?!


Dermedic  sprezentowało mi płyn micelarny do skóry suchej i dwie maseczki - matującą oraz peelingującą :)


Z firmy Clarena również jeszcze nic nigdy nie miałam - teraz testować będę krem Repair Vit U oraz krem do stóp.


Palmer's zachwycił nas nie tylko bardzo interesującą prezentacją, ale również...


...spersonalizowanym prezentem, który każda z nas mogła sobie wybrać :)


Biały Jeleń sprezentował nam hipoalergiczny żel do mycia ciała, włosów i twarzy oraz próbki: kremu do rąk, baldamu do ciała oraz kremu do twarzy.


Od Avene otrzymałam miniaturkę wody termalnej oraz kilka próbek.


Dziewczyny z Craft'n'Beauty (o których prezentacji możecie poczytać w poście z relacją ze spotkania) podarowały nam listek peelingujący oraz domowej roboty wosk :)


Posłuchałyśmy również o portalu Beczka Prezentów, który jest prawdziwą skarbnicą pomysłów na własnoręczne prezenty dla najbliższych :)


To małe, ślicznie zapakowane cudeńko to własnoręcznie przygotowany dla nas przez Alę peeling cukrowy do ust ♥


A oto mój pierwszy Yankee Candle! Zapach Pink Sands absolutnie mnie zachwycił ♥


A podczas loterii udało mi się wylosować Tangle Teezera w wersji dla dziewczynek ♥ Mam już jednego TT, ale niestety w wersji niekompaktowej, dlatego zawsze bałam się go nosić w torebce, żeby się nie zniszczył. A życia bez tej szczotki sobie nie wyobrażam. A tu jaka niespodzianka! 


Ten uroczy TT również nie jest kompaktowy, ale znacznie mniejszy i nie wygięty jak moja poprzednia wersja, dlatego istnieje mniejsze ryzyko, że w torebce cokolwiek się z nim stanie. Poza tym te szczotki są ogromnie wytrzymałe, dlatego też nie ma co się martwić o uszkodzenie jej.


Szczotka jest w kształcie kwiatuszka, a do tego ma taką jakby podstawkę-pojemniczek, w którym możemy sobie przechowywać gumki do włosów i spinki, takie które potem możemy chwycić w biegu, wychodząc z domu - bo zawsze są pod ręką :)


Czesze tak samo fantastycznie jak inne wersje Tangle Teezera :)


Kolejny los dał mi, jak już w poprzednim poście wspominałam, złoty lakier od OPI, ale wymieniłam go na dwa lakiery od Colour Alike z Mariką - te kolorki bardziej przypadły mi do gustu :)


Ostatni los to była prawdziwa niespodzianka - koszulka-tunika ze skórzanymi rękawami od Magic Box. Teraz bardzo przydałyby mi się jakieś kolorowe legginsy, które idealnie pasowałyby do tej tuniki. Pora na zakupy ;)


Uff, to już wszystko - ogarnięcie tego posta zajęło mi mnóstwo czasu, bo i prezentów było bardzo dużo :) Jeśli chodzi o kosmetyki, spodziewajcie się niedługo ich recenzji ♥

17 lutego 2014

Relacja z warszawskiego spotkania blogerek :)

Ten weekend był pełen wrażeń - to właśnie w sobotę udałam się z Wrocławia do Warszawy na długo i z ogromną niecierpliwością wyczekiwane przeze mnie spotkanie blogerek, na które zostałam zaproszona przez Olę z bloga HiDiamond! Nie była w stanie mi zepsuć humoru nawet perspektywa kilku godzin spędzonych w samochodzie, bo bardzo chciałam móc poznać dziewczyny, które tak jak ja uwielbiają kosmetyki :) A perspektywa wycieczki do stolicy i uczestniczenia po raz pierwszy w takim kosmetycznym spotkaniu strasznie mnie ekscytowały, dlatego też okropnie żałuję, że już po wszystkim - bo przyznam szczerze nie uwierzyłabym, że te 4 godziny zlecą nam tak szybko! 


Celem spotkania była nie tylko możliwość poznania się, posłuchania i poplotkowania o kosmetykach, ale również zbiórka pieniążków dla Stasia - przeuroczego chłopca, który nie ma rączek. Pieniążki postanowiłyśmy zebrać w wyniku loterii - kupując losy i wrzucając banknoty do puszki, mogłyśmy jednocześnie wylosować dla siebie jakiś upominek, który przekazały na ten cel firmy sponsorujące spotkanie. Loteria udała się fantastycznie, a pod czujnym okiem Stasia uzbierałyśmy aż ponad 600 zł! Ola zbierała również nakrętki, które także miały pomóc chłopcu :) 

Całe "zamieszanie" rozpoczęło się 15.02.2014 roku o godzinie 15:00 w klimatycznym lokalu Pochwała Niekonsekwencji w Warszawie, rzecz jasna. Pierwszy raz tam byłam i jestem zachwycona przede wszystkim menu kawiarni, w którym znalazłam m. in. moją ukochaną kawę piernikową czy też bananowy koktajl, które umilały mi spotkanie ♥ Dziewczyny jadły również grillowane kanapki, które wyglądały bardzo apetycznie! A to wszystko w bardzo przystępnych cenach :) Przejdźmy jednak do rzeczy...

13 roześmianych dziewczyn, zachwycających się kosmetykami - to trzeba poczuć na własnej skórze :D Pierwszym etapem spotkania, tuż po zapoznaniu się i zamówieniu jakiś pyszności, była prezentacja pań z Palmer's, które pokazały nam calutką gamę produktów firmy, która oferuje dermokosmetyki na bazie masła kakaowego (chyba najbardziej popularna seria), ekstraktu z oliwek extra virgin oraz mleka kokosowego. Miałyśmy możliwość posłuchania o właściwościach tych kosmetyków, obejrzeć je, powąchać a także przetestować na własnej skórze. Nie pamiętam już, która z dziewczyn to powiedziała, ale padła opinia, że kosmetyki te pachną, jak Kinder Niespodzianka - podpisuję się pod tym stwierdzeniem zdecydowanie! Jestem zauroczona zapachami i przekonana, że niejeden z tych kosmetyków trafi do mojej kosmetyczki. Tymczasem każda z nas otrzymała od firmy upominek - wybrany przez siebie kosmetyk, ślicznie zapakowany z dołączonym serduszkiem, na którym widniało nasze imię :) Ja zdecydowałam się na masło kakaowe do ciała, bo połączenie idealnej konsystencji i tak bajecznego zapachu bardzo do mnie przemawia.




Kolejną prezentację poprowadziła piękna Pani Renia, która opowiadała o asortymencie firmy Maroko Sklep - naturalnych kosmetykach sprowadzanych z Maroka. Zaprezentowała nam i opowiedziała o właściwościach między innymi czarnego mydła, olejku z czarnuszki oraz kohla. Ogromna wiedza Pani Reni i jej własna opinia dotycząca każdego z tych produktów tak bardzo mnie zaintrygowały, że już planuję zakupy - na pewno skuszę się na cMagizarne mydło i kohl (również dla zachwyconej nim mamy), a olej z czarnuszki już posiadam - otrzymałam go w prezencie od sklepu wraz z czystym olejem arganowym i kremem nawilżającym, również z olejkiem arganowym. Mocno żałuję, że nie robiłam notatek podczas prezentacji - mam wrażenie, że wiele ważnych informacji mi umknęło, albo się poplątało ;) Tak czy siak ich strona internetowa jest bardzo bogata we wszelkie ważne informacje dotyczące kosmetyków, więc warto na nią zajrzeć :)



Trzecia prezentacja należała do Gosi i Patrycji, które opowiadały o swoim nowym projekcie - Craft'n'Beauty - kosmetycznych, pachnących rękodziełach, przygotowywanych przez nie po prostu w... kuchni! :) Zaprezentowane nam zostały woski, masełka do ust, a posłuchałyśmy również o herbatkach do kąpieli! Brzmi świetnie, cudnie wygląda, oryginalnie pachnie :) A w dodatku dziewczyny wspomniały, że nie ma problemu, gdybyśmy sobie zażyczyły kosmetyk o jakimś wybranym przez nas zapachu, bo każdy z nich przygotowywany jest specjalnie na nasze zamówienie, na świeżo - nic nie zalega w żadnych lodówkach, magazynach itd. 



A na koniec... zjawił się gość, dla którego właściwie całe spotkanie zostało zorganizowane czyli Stasiu! Ten łobuziarski uśmiech rozczuli chyba każdego :) A odwiedził on nas w idealnym monecie, bo właśnie wtedy rozpoczęłyśmy loterię - każda z nas kupiła los, za którego pieniążki trafią do Stasia, a w ramach który otrzymałyśmy różne nagrody niespodzianki! A te były naprawdę fantastyczne! Ja trafiłam na ślicznego, miniaturowego Tangle Teezera dla dziewczynek (kto powiedział, że nie mogę mieć w sobie nadal małej dziewczynki?), którego z powodzeniem mogę nosić w torebce (a tego właśnie było mi trzeba!). Kolejny los dał mi czarną koszulkę ze skórzanymi rękawami od Magic Box, którą na pewno tutaj pokażę wkrótce :) Ostatni los równał się złotemu lakierowi z OPI, którym wymieniłam się z Mariką na dwa inne lakiery Colour Alike (bo złoty mam w swej kolekcji jeden i mi zdecydowanie wystarczy) - obie byłyśmy zadowolone :) Stasiu z uśmiechem przyglądał się całej loterii i z zaciekawieniem podglądał, co która z nas wylosowała :)



Na sam koniec Ola rozdała nam prezenty, które przekazały dla nas firmy sponsorujące spotkanie :) Prezenty te na pewno zademonstruję na blogu w osobnej notce, a w ciągu najbliższych kilku tygodni będę je dla Was recenzowała :)

A oto firmy, które wsparły naszą loterię:

A to firmy, które przekazały dla nas prezenty :)