Dostałam go od mamy jeszcze w czasie, kiedy słoneczne dni były dla nas tylko mało prawdopodobnym do spełnienia marzeniem. Stał sobie na półce i przyglądał się ulewom, okropnie niskim temperaturom i naszym smutnym minkom, kiedy to w maju jeszcze zakładaliśmy ciepłe swetry, a nawet kurtki. Doczekał się wreszcie lata i odkąd wyszło słoneczko, towarzyszy co najmniej kilka razy w tygodniu. Mowa o balsamie z beta-karotenem, przyspieszającym i wzmacniającym opaleniznę od firmy Avon, z serii Sun+ Maxi Tan Moisturising Lotion with Beta Carotene. Dlaczego jestem z niego tak bardzo zadowolona? Zapraszam na recenzję.
Balsam jest zamknięty w bardzo prostym opakowaniu o pojemności 200 ml, w ślicznym kolorze czekoladki mlecznej :) Zatrzask opakowania jest solidny i bezpieczny, przez co nie musimy się martwić ewentualnym wylaniem się balsamu w torebce. Opakowanie może jednak wyślizgiwać się z rąk. Balsam ma bardzo ładny, charakterystyczny dla kosmetyków z beta-karotenem, żółtawy kolorek. Jego konsystencja jest idealna - nie spływa z dłoni, nie skapuje, bardzo łatwo rozprowadza się po skórze, a jednocześnie jest bardzo wydajny. Szybko się wchłania, nie zostawiając przy tym żadnych smug, plam czy żółtawych śladów. Po posmarowaniu się nim radzę jednak chwilkę odczekać z zakładaniem ubrania, gdyż jak to bywa w przypadku takich kosmetyków - może brudzić, szczególnie jasne, białe rzeczy. Na szczęście nie zostawia on takiego tłustego, ciężkiego filmu na skórze, dlatego idealnie nadaje się na upały - jego lekkość sprawia, że skóra pod nim oddycha :) Ale najważniejsza rzecz, która tak bardzo mnie w tym balsamie rozkochała, to piękny, ujednolicony kolor skóry! Mam jasną, brzoskwiniową karnację, nigdy nie byłam na solarium, nie leżę też raczej długo na słońcu, nie przepadam za mocną opalenizną. Ten balsam sprawia, że moja skóra nabiera ładnego, słonecznego odcienia, a w dodatku jej koloryt jest jednolity, nie widać żadnych przebarwień, jaśniejszych plamek itp. Skóra nabiera także zdrowego blasku, jest pięknie rozświetlona, a w dodatku nawilżona i mięciutka w dotyku. Opakowanie nie jest ani zbyt duże, ani zbyt ciężkie i z powodzeniem można je zabierać ze sobą na plażę, nad wodę, chociaż ja jestem zwolenniczką stosowania go tuż po kąpieli, przed wyjściem na dwór. Zapach jest bardzo przyjemny, a cena w promocji naprawdę niska. Mnie nie podrażniał ani nie uczulał - stosowanie go jest prawdziwą przyjemnością :)
+ nadaje skórze piękny, brązowawy odcień zdrowej opalenizny
+ nawilża i wygładza skórę
+ konsystencja jest bardzo wygodna, łatwo się rozprowadza po skórze
+ szybko się wchłania, jest lekki
+ opakowanie jest małe i praktyczne
+ jest bardzo wydajny
+ ma śliczny zapach
+ niska cena
- opakowanie może wyślizgiwać się z dłoni
Pamiętajcie kochane jednak, że balsam ten nie chroni nas przed szkodliwymi promieniami słonecznymi!
A wy co o nim myślicie? Macie jakiś swoich słonecznych ulubieńców, jeśli chodzi o pielęgnację skóry lub jej ochronę? Podzielcie się - przed nami coraz więcej słonecznych, pięknych dni!
-----------------------------------------------------------------
A tak poza tematem - kochane, sprzedam śliczną nową sukienkę (bez metek papierowych), która na mnie niestety okazała się za mała :( do aukcji przejdziecie po kliknięciu w obrazek :)
-----------------------------------------------------------------
A tak poza tematem - kochane, sprzedam śliczną nową sukienkę (bez metek papierowych), która na mnie niestety okazała się za mała :( do aukcji przejdziecie po kliknięciu w obrazek :)
szkoda, że nie ma fotki przed i po : )
OdpowiedzUsuńoj szczerze mówiąc ciężko byłoby uchwycić ten efekt aparatem, balsam ten nie jest samoopalaczem więc efekt jest raczej bardzo naturalny, najlepiej widoczny gołym okiem w świetle dziennym na dworze :)
UsuńTego konkretnego balsamu z Avonu nie miałam...Ale mam taki ze złotymi drobinkami i jest mega :)))
OdpowiedzUsuńBuziaki
xo xo xo xo xo
mam i bardzo go lubię ♥ ♥ za zapach i konsystencję ;)
OdpowiedzUsuńja ostatnio uzywam krem z filtrem Vichy capitan solei plus ziemie egipska - dla mnie idealne polaczenie:)
OdpowiedzUsuńo ziemi egipskiej nigdy nie słyszałam, muszę poczytać :)
Usuńbędę musiała zaopatrzyć się w podobne cudo po urlopie :)
OdpowiedzUsuńJa używam teraz balsamu brązującego Dove i nie jestem za bardzo zadowolona z efektu ;) Będę musiała wypróbować ten balsam :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
Z Dove nigdy nie miałam żadnych tego typu kosmetyków, ale skoro jesteś niezadowolona z niego, to może nie mam czego żałować :)
Usuńmoim ulubionym przyspieszaczem opalania jest kakaowy spray z Ziaji - cudo! Tego jeszcze nie miałam ale jeżeli chodzi o preparaty chłodzące po opalaniu to właśnie najczęściej sięgam po te z Avonu;)
OdpowiedzUsuńja również uwielbiam ten przyspieszacz z Ziaji - fantastycznie pachnie, wygląda na skórze jak oliwka i faktycznie działa! jedyny minus to fakt, że jest niemiłosiernie tłusty i wszystko brudzi niestety :(
Usuńjak mnie dawno tu nie było muszę przysiąść i poczytać twoje posty :)
OdpowiedzUsuńkochana zostałaś nominowana więcej szczegółów tutaj :) -> http://efffastyl.blogspot.com/2013/07/nominacja-i-nie-tylko.html
Ja nie lubie kosmetykow z Avonu:(
OdpowiedzUsuńBardzo lubię z tej serii złocisty balsam wzmacniający opaleniznę, pięknie mieni się na skórze :)
OdpowiedzUsuńSwietna recenzja!
OdpowiedzUsuńKisses
Aga
www.agasuitcase.com
jeszcze nigdy go nie używałam :>
OdpowiedzUsuńMam go, a właściwie końcówkę ;P Ale w ubiegłym roku posmarowałam się nim dwa razy i przy tej okazji dostałam uczulenia ;P To pewnie od słońca, bo w tym roku na początku sezonu też mnie zsypało, a nie używałam tego produktu - ot, taki mój urok ;P
OdpowiedzUsuń