Praca, praca i jeszcze raz praca - to właśnie to spędzało mi sen z powiek przez ostatnie kilka tygodni i uniemożliwiało zaglądanie na bloga. Tak jak niedawno wspomniałam - zaczęłam wymarzone studia! Dlatego też wczoraj pożegnałam się ze swoją pracą i odetchnęłam z ulgą. Tak, teraz zdecydowanie będzie łatwiej. Pierwszy dzień na uczelni spędziłam na teście językowym, jutro immatrykulacja, a tak naprawdę dopiero od czwartku prawdziwe zajęcia - może wtedy naprawdę poczuję się studentką (w końcu!).
Jakiś czas temu zostałam zaproszona przez firmę Nivea do grona testerek nawilżającego oraz przeciwzmarszczkowego kremu Nivea Visage Q10 Plus. Chociaż mam dopiero 19 lat, a co za tym idzie młodziutką cerę, zaczynam dostrzegać małe zaczątki zmarszczek mimicznych, z którymi niestety boryka się każda kobieta. Czy krem przeciwzmarszczkowy można używać w tak młodym wieku? To dość sporna kwestia i myślę, że decyzja dotycząca rozpoczęcia stosowania tego typu kremu należy do każdej z nas z osobna. Używając go sprawdzałam, jak reaguje na niego moja cera i z każdym kolejnym dniem przekonywałam się do niego coraz bardziej. Jego cenne składniki nie mogą wyrządzić cerze krzywdy, a dostarczane skórze młodej w odpowiednich ilościach pomogą jej nieco opóźnić problem widocznych zmarszczek w przyszłości.
Kiedy dostałam mój słoiczek kremu nawilżającego na dzień
Nivea Q10 plus, popatrzyłam na niego z dużym sentymentem - niby oprawa
graficzna marki na przestrzeni lat wiele razy przechodziła drobniejsze czy
poważniejsze zmiany, ale dla mnie to wciąż jest ta sama, sprawdzona i pewna
marka, która towarzyszy mi praktycznie od dzieciństwa. Świeżość i lekkość to
nie tylko efekty, jakie uzyskamy po zastosowaniu kremu - patrząc jedynie na
opakowanie możemy wyczuć, że właśnie takie wrażenia ten kremik nam zagwarantuje.
A wszystko dzięki bardzo ładnej, minimalistycznej szacie graficznej oraz
ślicznemu i subtelnemu kolorowi zakrętki.
Jeśli chodzi o pierwsze wrażenie,
krem zachęca do stosowania nie tylko wizualnie - warto tutaj wspomnieć o jego
bardzo przyjemnym i delikatnym zapachu, który każdego dnia budzi nas do życia.
Nie można byłoby wymyślić lepszej konsystencji dla tego kremu, którą
określiłabym jako odrobinę żelową. Taki żel-krem gwarantuje nam bardzo łatwe i
komfortowe rozprowadzanie go po całej skórze twarzy, a jednocześnie obiecuje
naprawdę szybkie wchłanianie. Dużą zaletą jest też to, że tuż po nałożeniu
kremu na cerę, przestajemy go czuć - jest tak lekki i delikatny, że wreszcie
możemy zapomnieć o problemie uczucia 'tłustej' skóry po użyciu innych kremów,
które zwykle są ciężkie, lepią się i niezbyt dobrze wchłaniają. Na zbliżającą
się jesień i chłodne, często suche dni będzie idealnym nawilżaczem - nie tylko
dlatego, że naprawdę fantastycznie radzi sobie z nawilżeniem skóry, ale również
dlatego, że w związku z jego błyskawicznym wchłanianiem oszczędzamy mnóstwo
czasu - poranki w biegu już nie muszą oznaczać rezygnacji z nawilżenia skóry.
Pozostawia on przyjemnie napiętą, ujędrnioną, uelastycznioną i wygładzoną skórę
- czego chcieć więcej?
Po dłuższym czasie stosowania faktycznie można zauważyć,
że pory zmniejszają się, przez co nasza skóra wygląda na zdrowszą, świeższą i
oczywiście młodszą. Jak niemalże każda kobieta pragnęłam, by krem ten dobrze
współgrał z podkładem i sprawdzał się jako baza pod makijaż. Tu niestety bywa
różnie - wszystko zależy od tego, jaki podkład nałożę na posmarowaną kremem
buzię. Raz po wykonaniu makijażu staje się ona jeszcze piękniejsza, gdyż jest
dobrze nawilżona, a raz krem pod podkładem zaczyna się rolować i pozostawiać na
twarzy takie grudki... Plusem jest to, że jeśli dobrze zgra się z podkładem, to
dość długo skóra pozostaje matowa, nawet bez użycia pudru. Filtr
przeciwsłoneczny, choćby najmniejszy, to dla mnie niezbędny składnik kremu -
bardzo cieszę się, że krem Nivea Q10 go posiada (SPF15). Co do działania
przeciwzmarszczkowego - myślę, że moja skóra, ze względu na wiek, jeszcze go
nie potrzebuje. Miło byłoby, gdyby ktoś pomyślał kiedyś o dwudziestolatkach,
które chcą nawilżyć skórę, zmniejszyć widoczność porów i jednocześnie łagodnie
przeciwdziałać zmarszczkom w przyszłości. Myślę jednak, że drogocenne
składniki, takie jak koenzym Q10 oraz kreatyna, czy też ekstrakt z alg, które
krem ten posiada, okażą się być przyjazne nie tylko dla skóry 30+, ale również
dla osoby młodszej, która już teraz chciałaby zadbać o to, by zmarszczkami
martwić się znacznie później :) Patrząc na wszystkie zalety i właściwości
kremu, mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że zwiastuje on nową erę kremów
nawilżających - lekkich żel-kremów. Podsumowując kilka tygodni z tym kremem,
była to naprawdę dobra współpraca, z której - mam nadzieję - zrodzi się
przyjaźń na dłużej :) Bo kto powiedział, że z kremem zaprzyjaźnić się nie
można?!
Mialam go i bardzo przyjemnie sie uzywalo.
OdpowiedzUsuńA kremy przeciwzmarszczkowe zaczelam uzywac jak mialam cos okolo 25 lat... ale te delikatniejsze i tylko na noc.
Interesujący ten krem :) Ja jeszcze nie używam przeciwzmarszczkowych, ale dobrze wiedzieć o nim na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki z Nivei! ^^
OdpowiedzUsuńoj do marki Nivea nei mam zaufania/ szczególnie tych do twarzy ;)
OdpowiedzUsuńja bardzo lubie kosmetyki Nivea - zawsze do nich wracam :)
OdpowiedzUsuńten kremik kiedys mialam -z efektow bylam zadowolona - na pewno znow go sobie kupie:)
oo chyba się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńskładniki składnikami, czasu jednak nie będziemy w stanie zatrzymać ;)
OdpowiedzUsuńdostałaś fajniejszy krem :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie prezentuje się ten kremik :)
OdpowiedzUsuńWonderful review.
OdpowiedzUsuńGot to try it myself.
Ja też cenię sobie niveę ;) Powodzenia na studiach :)
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie mogę się do Nivea przekonać. Kojarzy mi się z tanim kremem z lat 90tych którym mama smarowała mi twarz przed wyjściem na mróz :-p Chociaż wiem, że wiele osób go zachwala =]
OdpowiedzUsuńDrażnił i męczył ten krem w dzieciństwie chyba każdego, bo nikt nie lubił takiej grubej warstwy na skórze, a nasze mamy jednak wierzyły, że potrzebujemy go naprawdę dużo przed każdym wyjściem zimą, tu się muszę zgodzić! Myślę jednak, że możemy mamom podziękować za takie dbanie o nas i że efekty tej pielęgnacji widzimy już teraz :)
Usuńmoże kupię :)
OdpowiedzUsuńCiekawy krem ;) ogólnie do fimry nivea podchodzę sceptycznie i nie mam zaufania, ale super, że u ciebie się sprawdził ;)
OdpowiedzUsuńJako chemik stanowczo odradzam stosowanie kremów przeciwzmarszkowych przed 30-stką !!! Piszesz, że składniki nie wyrządzą cerze krzywdy i zapobiegną w przyszłości powstaniu zmarszczek, a tymczasem prawda jest driametrialnie inna! Zmarszczki wcale nie pojawią się później. Proces starzenia zostanie drastycznie przyspieszony. Nie można dostarczać młodej skórze składników, które w tym wieku są produkowane w najwyższej wydajności. Używanie kremów przeciwzmarszkowych powoduje, że skóra przyzwyczaja się do ich stałej dostawy i uzależnia od nich, przez co naturalne procesy produkcji np. kolagenu, koenzymu Q10, kwasu hialuronowego i innych substancji odpowiadających za jędrność i witalność skóry zostają zahamowane. W rezultacie skóra 20-latki będzie starzała się z prędkością skóry 40-latki. Zmiany w metabolizmie komórek będą ciężkie lub niemożliwe do odwrócenia. Już nawet jedno opakowanie kosmetyku może wyrządzić sporo krzywdy.
OdpowiedzUsuńSpokojnie - stężenie tych składników w kremie Nivea nie jest na tyle duże, by wyrządzić skórze krzywdę, tym bardziej nie wierzyłabym w to, że po jednym słoiczku nagle moja skóra będzie wyglądała jak skóra 40-latki. Regularne stosowanie tego typu kremów w wieku 20 lat nie jest potrzebne i zwykle nie ma żadnego sensu, ale nie zgodzę się z tym, że dostarczanie raz na jakiś czas skórze składników, które odpowiadają za ochronę, poprawienie kondycji i uelastycznienie jej (bo niestety, ale pierwsze zmarszczki mimiczne pojawiają się u wielu dziewczyn bardzo wcześnie), może jej zaszkodzić. Wybór należy do każdej z nas :)
Usuńnie lubię kremów Nivea , jakoś do mnie nie przemawiają ich reklamy i fakt że są dostępne tak powszechnie w wielu drogeriach
OdpowiedzUsuńTo fakt, firma ma bardzo intensywną reklamę i nie każdego zachęca to do kupna :) Ale akurat jeśli chodzi o dostępność, myślę że działa to na ich korzyść i znacznie ułatwia nam zakupy :)
Usuń