23 lutego 2013

Zakupy planowane i te mniej oczekiwane - Ikea oraz Home&You

Każda wyprawa do Ikei to dla mnie prawdziwa frajda. Ten, kto twierdzi, że kobieta najchętniej wybiera się na zakupy do sklepów z ciuchami, nie poznał jeszcze mnie. Oglądanie maleńkich, cudownie urządzonych mieszkanek i regałów wypełnionych mnóstwem stylowych, ale przy tym minimalistycznych dodatków do wnętrz jest dla mnie świetnym sposobem na weekendową nudę. Potrzebujesz inspiracji? Tam ją na pewno znajdziesz. Ją i jeszcze tysiąc pięknych rzeczy, których nie sposób zostawić na półce. Raz, dwa - lądują w żółtych torbach, a potem na twoim własnym regale, łóżku czy szafce.

Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy była urocza, czerwona pościel w serduszka. Zastanawiał mnie tylko jej wymiar - śpię na dużej, rozkładanej kanapie, więc pewna byłam, że ta 'pojedyncza wersja' pościeli z jedną poszewką na poduszkę nie będzie mi odpowiadała. 'Podwójny' model natomiast zmartwił mnie swoimi wymiarami - poduszka 50x60? To nie jest przypadkiem taka maleńka podusia zwana 'jaśkiem'? Nigdy wcześniej nie kupowałam pościeli w Ikei, dlatego też zadzwoniłam do mamy i poprosiłam o zmierzenie poduszki. Nie wiem, co wynikło z tego mierzenia, bo nie tylko na pościel się zdecydowałam, ale oczywiście, gdy tylko wróciłam i przymierzyłam poszewki - okazały się one sporo za małe...



Ikea, ok. 40 zł

Dlatego też przy następnej okazji wróciłam do sklepu już po same poduszki w zawrotnym rozmiarze 50x60. Za jedną zapłaciłam 3,95 i stwierdziłam, że dla tak pięknej pościeli warto się poświęcić i nauczyć spać na poduszkach trzy razy mniejszych od tych, do których byłam przyzwyczajona. Ale jak kobieca logika podpowiada - skoro już dokupiłam specjalnie małe poduszki na zmianę, szkoda by było mieć na nie tylko jedną pościel. W ten sposób w ręce wpadł mi kolejny wzór...

Ikea, Bladvass 34,99

Dopiero kiedy już oba komplety i dokupione poduszki znalazły się u mnie w domu, postanowiłam zmienić sobie pościel i w końcu założyłam również poszewkę na kołdrę, a nie tylko na poduszki, jak dotychczas... Poszewka okazała się ogromna. Moja kołdra ma wymiary 135x200, a te z Ikei, z 'podwójnych' kompletów 200x200. Albo to my w Polsce mamy bardzo dziwne wymiary pościeli, albo to Skandynawia wymyśliła coś dziwnego. Tak czy siak, poduszki pasują, poszewkę na kołdrę sobie zwężę - problem rozwiązany. Będę teraz jednak pamiętała na przyszłość, że pościeli z Ikei idealnie dopasować się po prostu nie da.

A oto moja nowa miłość - wysokie na 15 cm. kubeczki w kolorze pudrowego różu, idealne do mojego ulubionego smakowego mleka lub kakao.

Ikea, Pokal 5,99

Potrzebowałam również czegoś, co zastąpiłoby łapiący mnóstwo kurzu, wiklinowy gazetnik. Padło na bardzo praktyczne, czarne pudełko.

 Ikea, Dröna 12,99

Jako że pierwsza z dwóch wizyt w Ikei miała miejsce tuż przed walentynkami, nie mogłam nie kupić tej ślicznej, silikonowej foremki do ciast, którą wykorzystałam potem do przygotowania czekoladowej niespodzianki. Zastanawiam się także nad wymienieniem starych, prostokątnych blach do pieczenia ciast na silikonowe formy.

Ikea, Sockerkaka 25,99

Po studniówce moja sukienka ukryta została w pokrowcu, aby chronić ją przed zniszczeniami. Mam jeszcze kilka rzeczy, które powinny być właśnie w ten sposób przechowywane, dlatego zdecydowałam się na zakupienie pokrowców w Ikei. Znalazłam bardzo fajny zestaw - dwa małe pokrowce i jeden duży. Wolałabym czarne, ale duża różnica w cenie przekonała mnie do wybrania białych. (cena czarnych Skubb - 39,99)
Ikea, Svajs 7,99

Podczas wyprzedaży zawsze zaglądam do Home&You - mam go znacznie bliżej niż Ikeę, a trudno wyjść z niego z pustymi rękami - każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Tym razem też znalazłam - poszewki na poduszki na kanapę z mięciutkiego, miłego w dotyku materiału.

Home&You ok. 6zł jedna

Wychodzę z założenia, że świeczek w domu nigdy zbyt wiele - szczególnie tych dużych, prostych, pięknie pachnących.

Home&You, ok. 11 zł

W moim mieście kilka miesięcy temu pojawiła się nowa, cudowna kawiarnia, totalnie w moim stylu - bardzo jasne, pastelowe wnętrze wypełnione pięknymi rzeczami, które można kupić, pijąc przy tym pyszną kawę, mleko smakowe albo jedząc smakowite, świeże ciasta. To magiczne miejsce nazywa się Sweet Home&Cafe. Jego właścicielki mają również sklep w Tychach, w którym nigdy nie byłam, ale podejrzewam, że jest równie uroczy. W okresie świątecznym kupiłam w Sweet Home&Cafe piękne drewniane serduszko, które wygląda niemal jak piernik polany lukrem. 

Sweet Home&Cafe, 19 zł

A na zakończenie podzielę się z wami odrobiną... lata. Co prawda dość nienaturalną i chemiczną, ale lepsze to, niż nic. Teraz tylko czekać na te nasze słodziutkie, prawdziwe...

Czarna miska Ikea, Färgrik 6,99

Inspiring mess



Też tak macie? W głowie pojawia się tysiąc pomysłów, a przed oczami przewijają setki rzeczy, które kochamy, lubimy, chcemy albo nienawidzimy. Kiedy człowiek jest w miarę kreatywny i ciągle wyszukuje coś ciekawego do zrobienia, spróbowania, zobaczenia, odwiedzenia, zestawienia, uwiecznienia, przyrządzenia… często niełatwo jest nad tym chaosem zapanować. Należę do tego grona osób, które jeśli czegoś nie zapiszą, prędko im to się gdzieś ulotni i pójdzie w niepamięć szybciej, niż się pojawiło. Przez to nierzadko w życiu słyszałam określenie „słomiany zapał” i wiedziałam, że tak łatwo się od niego nie uwolnię. Nie pamiętam już, od kiedy myślałam, jakim to ciekawym doświadczeniem jest posiadanie własnego bloga. Dopadło i mnie. Dlaczego więc zakładam go dopiero teraz? Obawiałam się, że może to być krótka przygoda, która zabierze mnóstwo czasu, a nie pozostawi po sobie zbyt dużego śladu. Doszłam jednak do wniosku, że przecież to idealny sposób na uporządkowanie wszystkich swoich zainteresowań i zmotywowanie się do ciągłego ich rozwijania. Na blogu będą pojawiać się więc rzeczy, które wpadną mi w oko – od mody, przed urodę, podróże, DIY, grafikę, dekorowanie wnętrz, gotowanie, aż po – jeśli tylko uda mi się dostać na studia i zamieszkać wkrótce w mieście marzeń – recenzje ciekawych miejsc, wartych zobaczenia. Być może nie tylko przyczyni się to do uporządkowania tego mojego prywatnego, wewnętrznego bałaganu, ale przy okazji będzie także pewną inspiracją dla was. Początki są trudne, ale… no risk no fun. Przywitacie się?

Follow my blog with Bloglovin