14 maja 2015

Podkład idealny? Matujący L'Oreal Infallible 24h-Matte, 11 Vanilla :)

Długo myślałam, że matujący podkład równa się efekt maski na twarzy, płaski i nienaturalny makijaż, dlatego szerokim łukiem omijałam tego typu kosmetyki. Wybierając podkład dla siebie zawsze kieruję się tym, by czuć się w nim komfortowo i pewnie, ale by wyglądał on na mojej twarzy lekko i delikatnie. Z ogromną ciekawością podeszłam do testowania nowego podkładu L'Oreal Infallible 24h-Matte, gdyż po pierwsze była to dla mnie zupełna nowość, a po drugie marka L'Oreal jest jedną z moich ulubionych i najbardziej sprawdzonych.


Szybko okazało się, że znalazłam swój ideał! Podkład ten wygląda na buzi po prostu niesamowicie - po każdej aplikacji czuję się, jakbym wyszła od makijażystki. Cera wygląda perfekcyjnie, idealnie przykryte są wszelkie niedoskonałości, ale jednocześnie nie mamy efektu maski. Podkład wygląda na twarzy lekko i tak dobrze się w nią wtapia, że jest niewidoczny - nie odcina się na suchych skórkach czy niedoskonałościach. Czasem przy użyciu innych podkładów z bliska widać, że  wchodzi nam on w pory i odcina od reszty twarzy, podkreślając je przy okazji, a nie przykrywając - tutaj nic takiego się nie dzieje. L'Oreal Infallible 24h-Matte tak pięknie daje się rozprowadzić po twarzy i tak dobrze z nią stapia, że możemy zapomnieć o tym, że chwilę temu nałożyłyśmy go na twarz, a jednocześnie wyglądać nieskazitelnie. 


Szczerze - w życiu nie miałam podkładu, który nie dość, że byłby na twarzy niewidoczny, to jeszcze niewyczuwalny, a to zasługa jego bardzo nietypowej konsystencji. Opisałabym ją jako kremową, ale jednocześnie suchą, taką pudrową - podkład w ogóle nie jest lepki czy tłustawy, a rozprowadzany na cerze w dotyku wydaje się być jak podkłady w kompaktach czy pudrach. Bardzo szybko wchłania się w skórę i od tej chwili nie ma mowy o tym, by porobić sobie nim smugi czy nierównomiernie go rozetrzeć. Czasem zdarzało mi się, że dotykałam dłonią skóry po nałożeniu na nią jakiegoś podkładu i kosmetyk ten ścierał się, zostawał mi na dłoni czy na ubraniu, czego po prostu nie znosiłam. Na twarzy jest lekki jak piórko, nawet w słoneczne dni czuję, że moja skóra pod nim oddycha. I w dodatku jest matowa naprawdę przez 24 godziny! Miałam okazję wypróbować go w taki dzień, gdy nałożyłam go bardzo wcześnie rano przed pracą i uczelnią, utrzymałam go na mojej twarzy calutki dzień, a wieczorem przed wyjściem na imprezę nic nie poprawiałam. Utrzymał się w nienagannym stanie do samego powrotu do domu nad ranem! 

Jeśli miałabym wskazać jakąś wadę to to, że odcień delikatnie ciemnieje - nie jest to jakaś wielka zmiana, ale warto mieć ją na uwadze i zdecydowanie nie wybierać odcienia nawet odrobinę ciemniejszego, a ten idealnie dobrany do naszej skóry. No i największa wada? Cena! 60 zł za tak malutkie opakowanie to dla wielu z nas naprawdę dużo, chociaż podkład jest dość wydajny. Nawet w promocji nie wychodzi zbyt korzystnie, ale L'oreal ma takie ceny - cóż, jakość też przy tym jest na wysokim poziomie, więc tym razem warto. Pewnie też pojawi się w drogeriach internetowych za połowę ceny drogeryjnej, wtedy na pewno się na niego skuszę!


2 maja 2015

Nowości drogerii Rossmann :)

Dzisiaj zaglądamy razem do kolejnego pudełka Programu Nowości drogerii Rossmann, które jakiś tydzień temu do mnie dotarło. A w nim co? Same skarby!



Zawsze bardzo bałam się samoopalaczy, dlatego o przetestowaniu mgiełki arganowej samoopalającej oraz rajstop w spray'u od Eveline myślałam jak o prawdziwym wyzwaniu :) Bardzo ciekawa byłam pędzla Sense and Body do aplikacji kremów CC, BB i pielęgnacyjnych - do tej pory myślałam o czymś takim jak o zbędnym gadżecie, a jak okazało się w rzeczywistości? O tym już niedługo. Na początku myślałam, że maskara do brwi Maybelline New York Brow Drama będzie kolorowa i pozwoli mi ładnie wypełnić brwi - okazało się jednak, że jest to transparentny kosmetyk jedynie do ich układania. Lakier do paznokci Maybelline Color Drama to piękny, iście wiosenno-letni błękit. Serum do włosów Chi Kardashian Beauty wzbudziło we mnie podekscytowanie z powodu czarnuszki w składzie - kiedyś stosowałam na włosy czysty olej z czarnuszki i bardzo podobały mi się efekty. Jak będzie tym razem? :)


Olejek do ciała Evree Power Fruit nie mógł trafić w moje ręce w bardziej odpowiednim momencie - teraz moja skóra bardzo potrzebuje porządnego nawilżenia i regeneracji :) Pomadki ochronne Nivea to prawdziwy klasyk - Soothe&Protect przetestuję z radością! A tampony zawsze się przydadzą, chociaż żadna to nowość - po prostu do tej pory z tego co kojarzę na rynku największym rozmiarem był Super, a teraz mamy jeszcze Super Plus. I jeszcze preparat do sprzątania kuchni i uporczywych plam z Ajax - bardzo się przyda na pewno!

Tradycyjnie na blogu będą pojawiały się recenzje tych kosmetyków :) Czego jesteście najbardziej ciekawe? Planujecie już jakiś zakup nowości?