30 listopada 2014

Dermedic Emolient Linum - regenerujący krem do rąk dla skóry suchej

Czasem myślę sobie egoistycznie, że zimą nikt nie potrzebuje bardziej przytulenia niż... moja skóra! Najbardziej przez mrozy cierpi zdecydowanie moja twarz i dłonie. Ta pierwsza po prostu jest nieco bardziej szorstka niż zwykle, ale dłonie - cóż, zdarza mi się przez chwilę być na dworze bez rękawiczek, gdy używam np. telefonu, a skutkuje to nawet pęknięciami i ranami na dłoniach. Rozumiem, że kilkanaście stopni poniżej zera i ich paskudny wpływ na moją skórę nie powinien mnie po 20 latach mojego życia jakoś szczególnie dziwić... No ale problem zaczyna się wtedy, gdy na termometrze wcale jeszcze nie widzimy ujemnej temperatury, a moje dłonie już się buntują. W tym roku z pomocą przyszedł mi krem Dermedic Emolient Linum, który już od ponad miesiąca systematycznie gości na moich dłoniach :)



Cieszę się, że nie mogłam sprawdzić, czy krem faktycznie jest regenerujący. Dlaczego? Bo dzięki temu, że zaczęłam go systematycznie stosować gdy tylko zaczęło się na dworze robić trochę chłodniej, moje dłonie nie potrzebują regeneracji. Cały czas są otulone niewidzialną warstwą ochronną, która nie dopuściła, by skóra na moich dłoniach zaczęła boleśnie pękać - ba! - ona nawet nie pozwoliła moim dłoniom choć trochę się przesuszyć :) Dla mnie zaleta ta jest absolutnie wystarczająca, by okrzyknąć ten krem moim ulubieńcem i hitem w zimowej pielęgnacji. Ale Dermedic ambitnie daje nam tych zalet jeszcze więcej - przede wszystkim krem błyskawicznie się wchłania. Na dłoniach nie jest tłusty, lepki czy całkowicie niewyczuwalny, ale jak ja to określam - pozostawia taką aksamitną warstewkę. Skóra dzięki niej jest elastyczna, odporna na chłody i znakomicie nawilżona. Mogę po prostu w każdej chwili posmarować dłonie kremem, nie przejmując się tym, że muszę oderwać się od obowiązków by czekać na wchłonięcie się kosmetyku. Jego zapach jest bardzo przyjemny, troszkę przypomina mi taki zapach świeżego prania, który osobiście po prostu uwielbiam :) Emolient Linum będzie stale gościło w mojej torebce, bym zawsze miała go pod ręką.

 

Dostępność...
Jeśli chciałybyście się skusić na ten krem i sprawdzić, czy i u was zda ono egzamin, tutaj możecie sprawdzić gdzie najbliżej waszego miejsca zamieszkania znajduje się apteka, w której dostępne są kosmetyki Dermedic. Wystarczy wpisać kod pocztowy lub województwo. Na tej samej stronie znajdziecie również odnośnik do aptek internetowych, gdzie możliwe są zakupy on-line. 
http://www.dermedic.pl/


25 listopada 2014

Vichy Aqualia Thermal - dynamiczne nawilżające serum dla skóry wrażliwej

Nie przepadam za gęstymi, ciężkimi kremami, które choć fantastycznie nawilżają, to jednak pozostawiają na mojej skórze tłustawą warstewkę. Staram się ich unikać, a jeśli już decyduję się na stosowanie tego typu kremu to tylko i wyłącznie na noc. Lubię czuć się lekko i komfortowo, a mogę się tak czuć tylko wtedy, kiedy na mojej skórze nie ma zbyt wielu warstw mazideł. Całe lato stosowałam serum, które okazało się być lekkim, ale fantastycznie nawilżającym kosmetykiem. I chociaż taka alternatywa dla kremu szczególnie kusi nas w upały, to jednak wiem, że i zimą wiele z was wybiera raczej te lekkie, niewyczuwalne na skórze kremy. Dlatego dzisiaj opowiem wam co nieco o dynamiczne nawilżającym serum dla skóry wrażliwej Vichy Aqualia Thermal.





Zwróćcie uwagę na tę śliczną buteleczkę z grubego szkła - wygląda bardzo atrakcyjnie, nowocześnie, elegancko. Aż chce się ją postawić na toaletce lub nocnym stoliczku, by mieć ją zawsze pod ręką. Nie tylko wygląda ona świetnie, ale jest też bardzo praktycznym opakowaniem dla serum - dzięki pompce z łatwością możemy nałożyć na dłoń dokładnie tyle kosmetyku, ile potrzebujemy. W dodatku nie maczamy w nim palców, dzięki czemu stosowanie serum jest higieniczne i bezpieczne.

Serum jest bardzo lekkie, wodniste, a po nałożeniu na twarz błyskawicznie wchłania się w skórę. I wcale go potem nie czuć - żadnej tłustawej, ani lepkiej warstewki. Skóra po prostu wydaje się mocno odświeżona, ma od razu więcej energii, wygląda promiennie i zdrowo. Serum fantastycznie nawilża skórę na długo. Ja stosowałam je zwykle raz, maksymalnie dwa razy dziennie i moja sucha skóra od razu była ukojona, uspokojona, mięciutka w dotyku. Serum rewelacyjnie poradziło sobie nawet po długim przebywaniu na słońcu. Drobne zaczerwienienia zniknęły, a ja nie musiałam się już przejmować widocznymi suchymi skórkami. No i co dla wielu bardzo ważne - serum można spokojnie nałożyć rano tuż przed zrobieniem makijażu. Kosmetyki kolorowe nie ważą się na nim, a skóra nie przetłuszcza się i nie świeci.

Stosuję go dalej i wciąż sprawdza się tak samo dobrze jak latem. Jeśli więc szukacie lekkiego kremu na upały, jest on idealny. A jeśli nie lubicie gęstych, typowo zimowych kremów i wolicie przez cały rok stosować takie kremy jak latem, to serum Vichy Aqualia Thermal jest idealne.

19 listopada 2014

Dermedic Normacne Preventi - serum na rozszerzone pory

Kubek gorącej kawy z mlekiem i z cynamonem. Cicho tykający zegar za plecami, ulubiona melodia w tle. Pierwszy raz od miesiąca czuję spokój i... ulgę. No cóż, tragedie się zdarzają - te małe, większe - a i tak nie od ich rozmiaru zależy to, jak bardzo je przeżyjemy. Moją małą, wielką tragedią było zalanie wynajmowanego przez nas mieszkania - ponad miesiąc temu po powrocie do domu zastaliśmy wodę sięgającą do połowy odległości od podeszwy do kostki. W KAŻDYM pomieszczeniu. Mały, podstępny wężyk pod umywalką, pękający akurat w dniu który postanowiliśmy radośnie spędzić sobie na mieście... Cały ostatni miesiąc byłam prawdziwym zombie. I nauczyłam się wielu nowych rzeczy - jak szybko zrywa się panele w całym mieszkaniu, jak ciężkie są meble, które trzeba wyrzucić bo zamokły, ile wysiłku potrzeba by spakować całe mieszkanie i gdzieś je upchnąć... Po raz kolejny jednak przekonałam się, że na moich bliskich zawsze mogę liczyć i że razem wszystko da się jakoś przeżyć. Razem lepiej :)

Powoli wracam więc do życia, w końcu mam możliwość skorzystania z aparatu i laptopa. I nie usypiam na siedząco, gdziekolwiek i o dowolnej porze :) Zapowiadam więc powrót, bardziej regularne posty i nadrabianie zaległości na waszych blogach :)

A dzisiaj zapraszam na recenzję kosmetyku, który wciąż budzi we mnie mieszane uczucia. Pod lupę bierzemy:

 Dermedic Normacne Preventi  
serum na rozszerzone pory





Przyznam szczerze, po dobrych doświadczeniach z poprzednimi kosmetykami Dermedic, spodziewałam się wiele po serum na rozszerzone pory Normacne Preventi. Miałam nadzieję, że po jakimś czasie efekt będzie zauważalny, a serum to okaże się moim wybawicielem od widocznych porów na nosie. Czy tak się stało? Cóż, kosmetyk ten zaczęłam używać pod koniec wakacji, w czasie swojego wyjazdu do Grecji. Wysokie temperatury, słońce, ciągle tłustawy nosek - mimo że nie mam skóry przetłuszczającej się, i tak tego doświadczyłam. I paradoksalnie, właśnie wtedy pory na nosie zaczęły być coraz mniej widoczne. Byłam pewna, że to zasługa serum, które poradziło sobie świetnie nawet w tak trudnych warunkach. Niestety, po jakimś czasie pory znów zaczęły być bardziej widoczne i serum już nie pomagało. I raczej nie zmieniło się to do tej pory (choć używam go już teraz nieregularnie) - trudno mi to ocenić, bo moja skóra, tak jak kobieta, ma częste wahania nastrojów. Myślę jednak, że gdyby np. moje pory były znacznie większe, wtedy efekt mógłby być nieco bardziej zauważalny i łatwiejszy w ocenie. Albo, gdybym stosowała je znacznie dłużej, np. nakładając regularnie zużyłabym całą buteleczkę i dopiero wtedy przyjrzała się jego działaniu.

Jeśli chodzi o zmniejszenie wydzielania sebum - moja skóra jest mieszana, ze skłonnością do przesuszania na policzkach, a czasem występującego przetłuszczenia na nosie. I chociaż serum nie zmniejszało znacząco wydzielania sebum w czasie upalnych wakacji, to teraz zauważam że naprawdę działa. Jeśli nakładam je wieczorem, następnego dnia mój nos znacznie wolniej się przetłuszcza, a makijaż utrzymuje dłużej w nienaruszonym stanie.

Moja cera rzadziej była zaczerwieniona, a ewentualne drobne, rzadko zdarzające mi się wypryski szybko znikały. Skóra faktycznie stała się jakby spłycona - szczególnie w tych miejscach gdzie wcześniej czuć było drobne nierówności, np. na brodzie czy nosie właśnie.

Opakowanie serum jest bardzo wygodne, a dzięki pipecie z łatwością możemy rozprowadzić serum po twarzy, albo nakładając je prosto na skórę, albo na palec i potem rozsmarowując. Nie musimy martwić się o wylewanie się serum z opakowania podczas wydobywania go, a zużycie go do końca nie będzie żadnym problemem.

Podczas stosowania serum dostrzegłam jego dwie wady. Pierwsza nie przeszkadza mi aż tak bardzo, ale wypada o niej wspomnieć - zapach. Nie jest zbyt przyjemny, jest mocno chemiczny, dość dziwaczny. Ale nie należy do tych nieznośnych, a w zasadzie cieszę się, że Dermedic nie dodało do tego kosmetyku jakiś sztucznych substancji zapachowych, które w tego typu kosmetykach są całkowicie zbędne. A druga wada? Po nałożeniu go na twarz i zastygnięciu, po jakimś czasie jest on taką galaretkowatą, kleistą warstewką - da się ją bez problemu palcem zrolować i skruszyć, dlatego też nie używałam go raczej w ciągu dnia - chyba, że nie planowałam się malować. Zawsze przed makijażem zmywałam jego resztki z twarzy.  



 Podsumowując - wydaje mi się, że gdybym stosowała go do samego końca regularnie, może wtedy efekty byłyby zauważalne. Jednak to długie czekanie na efekty nieco mnie zniechęciło i podejrzewam że wiele osób właśnie przez to nie dałoby mu szansy. Myślę jednak, że każdy powinien spróbować go na własnej skórze, by samodzielnie ocenić, czy to kosmetyk dla niego. Warto dać mu szansę.

Dostępność...
Jeśli chciałybyście się skusić na to serum i sprawdzić, czy i u was zda ono egzamin, tutaj możecie sprawdzić gdzie najbliżej waszego miejsca zamieszkania znajduje się apteka, w której dostępne są kosmetyki Dermedic. Wystarczy wpisać kod pocztowy lub województwo. Na tej samej stronie znajdziecie również odnośnik do aptek internetowych, gdzie możliwe są zakupy on-line. Za 30 ml buteleczkę zapłacimy 31,99 zł.
http://www.dermedic.pl/


15 listopada 2014

Kosmetyki, za którymi tęsknię najbardziej... Herbal Essences

Narzekamy w Polsce, że wiele marek kosmetycznych jest całkowicie poza naszym zasięgiem. Musimy nieźle natrudzić się, by sprowadzić z zagranicy pożądane przez nas kosmetyki, które nierzadko kosztują wtedy dużo dużo więcej, przychodzą do nas po śmiesznie długim czasie oczekiwania, albo - co gorsza - przychodzą uszkodzone lub giną po drodze. A ile z nas z radością i wielką ochotą wybiera się do niemieckiego DMu, by zrobić zapasy ulubionych kosmetyków, które kosztują grosze, a przewyższają drogie kosmetyki dostępne w naszych sklepach? 

Często nie zwracamy jednak uwagi na jeszcze jeden problem polskiego rynku kosmetycznego, na którym pojawiają się pewne marki, są z nami dłużej lub krócej, a potem nagle, bez żadnego wytłumaczenia z niego znikają. Dlaczego? Możemy tylko się domyślać...

Tak było z marką, za którą ogromnie tęsknię i strasznie żałuję, że nie ma jej już w Polsce.

 Herbal Essences


Marka ta zniknęła z polskiego rynku wiele lat temu, a ja śledzę jej poczynania za granicą odkąd pamiętam i gdy tylko mam okazję, robię zapasy tych kosmetyków. Według mnie marka ta posiada jedne z najlepszych kosmetyków do włosów, jakie kiedykolwiek powstały. Niezwykle bogata oferta szamponów, odżywek, różnych produktów do stylizacji dostosowanych do każdego możliwego rodzaju włosów sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie. Kosmetyki te mają piękne zapachy, bardzo ładny design opakowania i co najważniejsze - świetnie działają. Marka bardzo zmieniła się na przestrzeni lat. Jedno pozostało na pewno - jej dewiza - "we’re all about hair. not just how your hair looks, but how it feels, smells and, most importantly, how it makes you feel." Większość z was pewnie pamięta reklamę z lat 90' z panią, która w samolocie, w toalecie, myje włosy i wydaje przy tym odgłosy rozkoszy.


Szczerze? Reklama niby żartobliwa, na wyrost... ale ja się wcale tej pani nie dziwię! Sama pamiętam jeszcze moje pierwsze szampony z tej firmy i niesamowitą przyjemność z mycia nimi włosów - ten zapach, ta piana, te piękne opakowania... No właśnie, bo stare opakowania które jeszcze pamiętamy z polskich sklepów wyglądały mniej więcej tak:


I wciąż jeszcze w takich opakowaniach możemy dostać jedną z wielu serii Herbal Essences. A jak wyglądają kosmetyki tej marki na dzień dzisiejszy? No cóż, opakowania różnią się od siebie, w zależności od kraju, do którego są produkowane. 

Porównajmy sobie wygląd różnych serii w kilku krajach dla przykładu:

Stany Zjednoczone






Niemcy




   

Wielka Brytania





Więcej różnic w opakowaniach czy dostępności serii możecie zobaczyć sobie na stronie Herbal Essences, zmieniając język. Niektóre opakowania podobają mi się bardziej, inne mniej, ale szczerze mówiąc większego znaczenia to nie ma - najważniejsze jest to, by Herbal Essences kiedyś do Polski wróciło. Mam nadzieję że to w końcu nastąpi, a tymczasem tak jak wspomniałam w produkty tej marki zaopatruję się w niemieckich drogeriach. Niestety, w Niemczech nie ma wielu serii, które możemy zobaczyć na amerykańskiej czy angielskiej wersji strony marki, ale to nic, wystarczy mi na razie kilka z nich :) 

A czy wy pamiętacie Herbal Essences? Czy tak samo bardzo jak ja lubicie tę markę? Kupujecie ich kosmetyki? :)

A może są jakieś marki/kosmetyki, które również zniknęły z polskiego rynku bądź całkowicie zostały wycofane i bardzo za nimi tęsknicie? Podzielcie się w komentarzach informacją o nich, pożalmy się razem :)

13 listopada 2014

Wyniki konkursu 'Top kosmetyki Dermedic na jesień!'

Kochani, przede wszystkim bardzo dziękuję za wzięcie udziału w konkursie, który organizowałam tutaj we współpracy z marką Dermedic. Cieszymy się, że jesteście świadome tego, czego potrzebuje wasza skóra i swą pielęgnację dostosowujecie do tak trudnej pory roku dla naszej skóry, jaką jest jesień właśnie.  Niezwykle fajne jest to, że każda z was ma swoje własne sposoby na poradzenie sobie z problemami skóry, a pielęgnacja jest dla was często sposobem na relaks po męczącym dniu. 

Mogłam nagrodzić tylko jedną osobę, a jest nią:


Magdo, Twoja praca konkursowa bardzo spodobała mi się ze względu na Twoje niesamowicie kompleksowe podejście - widać, że dbasz o skórę w każdy możliwy sposób, że próbujesz bardzo różnorodnych kroków na spełnienie wszystkich jej potrzeb. Bardzo podoba mi się to, że mimo iż tych kroków jest tak dużo, piszesz o tym w taki sposób, jakby to było niesamowicie proste, oczywiste i jakby każdy mógł taki plan już od dzisiaj wdrożyć w życie. Widać, że pielęgnacja skóry sprawia Ci przyjemność, a zdrowy styl życia nie jest ci obcy. I że nie jest to dla Ciebie niczym trudnym - zaraziłaś mnie swoją wypowiedzią taką energią i dużą motywacją na jeszcze większe dbanie o siebie!

Serdecznie gratuluję i proszę Cię o maila z danymi do wysyłki nagrody, jaką jest oczywiście serum nawadniające twarz, szyję i dekolt z linii Hydrain3 Hialuro!

6 listopada 2014

Przypominam o konkursie Dermedic - jeszcze tylko 4 dni!



Kochane, jeszcze tylko 4 dni dzielą nas od zakończenia jesiennego konkursu Dermedic, w którym nagrodą jest serum Hydrain3 Hialuro!

http://lookssogreat.blogspot.com/2014/10/konkurs-top-kosmetyki-dermedic-na.html


Jeśli nie wzięłaś jeszcze udziału, najwyższa pora :) Spróbuj swoich sił!
Może to właśnie Ty zgarniesz nagrodę!

1 listopada 2014

BIO IQ - naturalne, organiczne kosmetyki - zapowiedź testowania

Niedawno otrzymałam maila z propozycją współpracy od marki BIO IQ - firmy produkującej organiczne, naturalne kosmetyki. Nie mogłam się nie zgodzić - szał na naturalne kosmetyki mnie nie ominął i coraz częściej włączam je do swojej pielęgnacji, zastępując inne, mniej wartościowe produkty. Wiem, że wiele z was jeszcze nigdy o BIO IQ nie słyszała, dlatego dzisiaj to zmienimy :)

My, blogerki i stałe czytelniczki blogów kosmetycznych, stajemy się coraz bardziej świadome tego, po jakie kosmetyki sięgamy. Czytamy składy, analizujemy je niczym odziane w białe fartuszki panie w laboratoriach i decydujemy się tylko na te produkty, których składniki będą według nas korzystnie wpływały na naszą skórę. Nie dajemy sobie wciskać kitu! A wiele z nas tuż obok dobra własnego, stawia dobro środowiska - troszczymy się, by nie szkodzić naszej planecie, a tylko żyjąc zgodnie z naturą i dokonując świadomych wyborów, możemy czuć się naprawdę szczęśliwe i spełnione. Jeśli należysz do tego grona, gwarantuję ci, że będziesz zadowolona, poświęcając kilka minut na przeczytanie o marce BIO IQ.


Kosmetyki BIO IQ to prawdziwie organiczne produkty, stworzone dla osób świadomie dbających o zdrowie swoje i swoich najbliższych. Występuje w nich ponad 100 starannie dobranych, aktywnych ekstraktów roślinnych, które dzięki opatentowanej przez nasze laboratorium, innowacyjnej metodzie ich pozyskiwania, zachowują swoje właściwości w kosmetyku. Za osiągnięcie jakim jest nowatorski proces ekstrakcji substancji czynnych z roślin Nasi specjaliści zostali nagrodzeni przez Francuskie Ministerstwo Badań i Rozwoju.

Na liście składników produktów BIO IQ nie ma szkodliwych dla zdrowia substancji, detergentów i konserwantów pochodzenia syntetycznego (ropopochodnych).
Są bezpieczne nawet dla kobiet w ciąży, podczas laktacji, a także dla dzieci.


NIE ZAWIERAJĄ: formaldehydu, sztucznych konserwantów, soli aluminium, lanoliny, parafiny,) chemicznych filtrów UV (Oxybenzone), jak również:

PARABENÓW (Butylparaben, Methylparaben, Ethylparaben) - estrów kwasu hydroksybenzoesowego używanych, jako konserwanty. Mogą być przyczyną alergii, długotrwale drażnią skórę, wchłaniają się ze skóry do krwi i limfy działając estrogennie.

- SLSów (Sodium Laureth/yl Sulfate) - jednych z najbardziej niebezpiecznych składników kosmetycznych. Odtłuszczają, pienią i myją, a „przy okazji” przesuszają, podrażniają, niszczą naturalną warstwę lipidową skóry. Są najczęstszą przyczyną powstawania plam i guzków.

- GLIKOLI (PEG, PPG)  używanych jako emulgatorów.  Wykazujących działanie rakotwórcze poprzez uszkadzanie materiału genetycznego komórek.

- SILIKONÓW (-methicone, -silicon, -siloxane albo -silanol.)  których organizm nie potrafi rozłoży ani wydalić. W efekcie odkładają się w wątrobie, nerkach i węzłach chłonnych.

- PETROLIUM (Mineral oil, Petrolatum, Paraffin Oil)  produktów destylacji ropy naftowej. Zatykających pory i hamujących metabolizm skóry, przyspieszający jej starzenie a także sprzyjających rozwojowi  bakterii beztlenowych będących częstą przyczyną przewlekłego trądziku. 

SYNTETYCZNYCH BARWNIKÓW - jednych z najbardziej zbędnych substancji w kosmetykach, powodujących podrażnienia, alergie i egzemy.

- SYNTETYCZNYCH SUBSTANCJI  ZAPACHOWYCH - odkładających się w tkance tłuszczowej człowieka i mleku matki, przez co trafiają z pokarmem do organizmu dziecka.

Dołożyliśmy wszelkich starań, aby każdy aspekt naszej działalności był w 100% zgodny z naszą ideą poszanowania środowiska naturalnego, a więc nawet opakowania naszych kosmetyków są w pełni biodegradowalne!


Kosmetyki BIO IQ nie są testowane na zwierzętach a ich składniki pochodzą z nadzorowanych upraw i farm zasilanych energią wiatru.



Opis, logo oraz grafika pochodzą ze strony BIO IQ. 

Od firmy BIO IQ otrzymałam 3 kosmetyki: mleczko do ciała, żel pod prysznic oraz szampon.




Zabieram się za testowanie. Co myślicie o marce BIO IQ? Kuszą Was takie naturalne, organiczne kosmetyki? :)